sobota, 31 sierpnia 2013

This Is Us

Hejka ludzie! Kto był na premierze "This Is Us"? Bo ja miałam okazję i było super :). Przy okazji dorwałam też płytę "Up All Night", więc jestem podwójnie szczęśliwa. Dziękuję mojej kuzynce, która odstąpiła mi tą płytę. Gosia, dziękuję ci bardzo za to, że oddałaś mi ją, chociaż pierwsza ją zobaczyłaś. Kocham cię :*

Aha, słyszeliście coś o tym, że podobno dzisiaj ma być ogłoszona trasa  1D po Europie? Wszyscy mówią, że to plotki, ale kto wie... 

A w poniedziałek do szkoły :(. Kto się cieszy, ob na pewno nie ja :P

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

# 15 Niall

Siedziałam w pokoju i przeglądałam Facebook'a i Twitter'a. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry.-ten głos był łudząco podobny do głosu Niall'a. Nie, to na pewno nie on. Przecież ma tylu innych znajomych. O mnie już dawno zapomniał.
-Dzień dobry, Niall. Ale się zmieniłeś!-usłyszałam głos mojej mamy.-Przyszedłeś do Annie?
Czyli to jednak on. Byłam tak szczęśliwa. Dawno go nie widziałam.
-Tak, jest w domu?
-Siedzi u siebie w pokoju.
-Dziękuję.
Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Proszę!
Do mojej sypialni wszedł Niall Horan.



-Hej Annie.
-Niall!-rzuciłam mu się na szyję.-stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też.
-Zmieniłeś się.-zmierzyłam go od góry do dołu.
-A myślisz, że ty nie?-chłopak uśmiechnął się.-Idziemy gdzieś, czy zostajemy tutaj?
-Chodźmy na spacer.-zaproponowałam.
-Okej.-Blondyn wzruszył ramionami z uśmiechem.
-Poczekaj, tylko się przebiorę.
Wzięłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Założyłam to:



Wyszłam z pomieszczenia.
-Idziemy?
-Jasne.
Wyszliśmy z domu. Cały czas wspominaliśmy i się śmialiśmy. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy pod jakimś drzewem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Oparłam głowę o ramię Niall'a.
-Fajnie było, jak byliśmy młodsi, co nie?-uśmiechnęłam się na myśl o tamtych czasach.
-A teraz nie jest fajnie?-chłopak spojrzał na mnie.
Podniosłam głowę.
-No niby tak, moi przyjaciele są super, ale ciebie nie ma i już nie jest tak samo, jak kiedyś.
-A co, jeśli ci powiem, że teraz będziemy mieli okazję to nadrobić?
-O czym ty mówisz?
-Mamy przerwę w koncertach, więc zostaję tutaj, w Mullingar.
-To super! Cały czas, kiedy będziesz w domu rezerwuję dla ciebie.-uśmiechnęłam się.
-A twoi znajomi?
-Mam ich przez cały rok, a ciebie tylko kilka miesięcy. Zrozumieją.-machnęłam ręką.
-No to w takim razie nie mam do wyboru nic innego, jak spędzenie tego wolnego czasu z tobą.-blondyn uśmiechnął się.
-Idziemy do domu? Robi się ciemno...
-Okej.-Niall wstał i podał rękę, żeby mi pomóc.
Szliśmy dosyć długo, tak "z nogi na nogę". W końcu dotarliśmy pod mój dom.
-Dzięki, że mnie odprowadziłeś, Niall.
-Nie ma sprawy.-chłopak wzruszył ramionami.-Annie?
-Tak?
-Czy ty... masz kogoś?-Blondyn podrapał się po karku.
-Nie, a co?
-A nie, nic. Tak tylko pytam. To do jutra.
-Pa.-przytuliłam chłopaka i poszłam do domu.-Mamo, wróciłam!-krzyknęłam, zamykając drzwi.
-Co tam u Niall'a?
-Poza tym, że jest członkiem One Direction podróżuje po całym świecie, to po staremu. Ale przed chwilą był jakiś dziwny.-usiadłam przy stole w kuchni.
-Dlaczego tak sądzisz?
-No bo zapytał, czy kogoś mam.
-Może się zakochał?
-Mamo, przestań, Niall to mój przyjaciel. Ma pięknych lasek na pęczki, a miałby zakochać się akurat we mnie?
-Serce nie sługa.
-Oj tam, oj tam. Idę do siebie.
-A nie zjesz kolacji?
-Na razie nie jestem głodna.-rzuciłam, wychodząc z kuchni.
Włączyłam laptopa. Weszłam na Facebook'a i napisałam do przyjaciółki:

"Hejka :)
Zgadnij, z kim spędziłam cały dzień."

"Wiesz, że nie lubię takich gierek. Z kim?"

"Z samym Niall'em Horan'em :D"

"OMG! Dlaczego nie zabrałaś mnie ze sobą? :("

"Bo dawno nie widziałam mojego przyjaciela i chciałam spędzić z nim trochę czasu."

"Ale poznasz mnie z nim, okej? :)"

"No nie wiem..."

"No ej! To chociaż załatw mi jego autograf :)"

"Okej :) Aha, teraz jak Niall jest tutaj to raczej nie będę się z wami spotykać... Sama wiesz ;)"

"Jasne, spoko ;)"

"To fajnie. Ja lecę, pa ;*"

"Pa :*"

Wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki. Kiedy skończyłam jedzenie, umyłam naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie obok mojej mamy i przytuliłam się do niej. Oglądałyśmy telewizję. Około 22 poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Krzyknęłam "Dobranoc!" i poszłam do łóżka. Wzięłam telefon i napisałam do Niall'a:

"Co jutro robimy?"

Po chwili poczułam wibracje telefonu.

"Nie wiem. Jutro przyjeżdżają chłopacy, więc jak chcesz ich poznać to możesz do mnie przyjść :)"

"Mam inny pomysł. Moja mama wyjeżdża na weekend, więc mam wolną chatę. Możecie do mnie przyjść. Ja zresztą chętnie poznam chłopaków ;)"

"Okej, będziemy o czternastej, co ty na to?"

"Spoko :) To do jutra :)"

"Pa :)"

Odłożyłam telefon, odwróciłam się na drugi bok i od razu zasnęłam.

-Kochanie, ja już wychodzę do pracy, więc mogłabyś już wstać.-obudził mnie głos mamy.
-Okej-wyszłam z łóżka i pocałowałam rodzicielkę w policzek.
Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Kiedy skończyłam, zawinęłam się w ręcznik i wróciłam do pokoju. Otwarłam szafę pełną ubrań. W końcu wybrałam to:



Wysuszyłam włosy i zeszłam na dół. Zjadłam płatki z mlekiem, posprzątałam po sobie i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, ale zatrzymałam się na jednym z nich, bo usłyszałam piosenkę One Direction. Zaczęłam skakać po całym pokoju. Byłam strasznie szczęśliwa na myśl o poznaniu chłopaków. Kiedy piosenka się skończyła, przełączyłam na Cartoon Network i zaczęłam oglądać jakieś durne kreskówki. Nagle usłyszałam, że ktoś puka do drzwi. Poszłam otworzyć. Zobaczyłam Niall'a.


-Hej.-chłopak uśmiechnął się.
-Hej.-pocałowałam go w policzek.
-Sorry, że już przyszedłem, ale nudziło mi się w domu.
-Spoko, mi też się nudzi, dotrzymasz mi towarzystwa. Wejdź!
-Dzięki.-Nialler skierował się do kuchni.
Ja usiadłam na kanapie. Po chwili dołączył do mnie blondyn z kanapką w ręku.
-Co ty, śniadania nie jadłeś?-zapytałam zdziwiona.
-Jadłem, ale ja stale jestem głodny, przecież sama wiesz.
-No wiem, ale myślałam, że już tak nie masz.
-No to się myliłaś. Kreskówki?-chłopak wskazał palcem na telewizor.
-Tak szczerze mówiąc, to nic ciekawszego nie ma.
-Aha, okej.-Niall zdążył już skończyć swoją kanapkę.
Oglądaliśmy telewizję i wspominaliśmy, ciągle się śmiejąc. W pewnym momencie nasze śmiechy przerwał dzwonek do drzwi.
-To pewnie chłopacy.-powiedział blondyn.
-OMG, OMG, OMG!-zaczęłam piszczeć.
-Dziewczyno, uspokój się! To normalni kolesie. Pójdziesz otworzyć, czy ja mam to zrobić?
-Nie nie nie! a to zrobię!-pobiegłam do przedpokoju. Spojrzałam w lustro i otwarłam drzwi.
-I'm Harry.
-I'm Louis.
-I'm Liam.
-I'm Zayn.
-And we're One Direction!-powiedzieli razem.
-No nie całkiem...-powiedział Liam.
-Wy się tak z wszystkimi witacie?
Nie uzyskałam odpowiedzi, bo przede mną stanął Harry.


-Ale ty śliczna jesteś.-chłopak zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, ale odsunęłam ją swoją dłonią.
-Nie. Ma. Mowy.-powiedziałam, robiąc przerwę po każdym słowie. Chłopacy zaczęli się śmiać.
-Ej, bo będę zazdrosny.-krzyknął Niall z salonu.
-Wejdźcie!-zaprosiłam ich do środka.
Chłopacy weszli do salonu i przywitali się z blondynem. Usiedliśmy na kanapach i zaczęliśmy rozmawiać.

~*~

-Pa!-pomachałam chłopakom na pożegnanie.-Jak można tyle zjeść? Opróżniliście mi całą lodówkę.-żaliłam się Niall'owi, wchodząc do kuchni.
Zaczęłam zmywać naczynia. W pewnym momencie blondyn podszedł od tyłu i objął mnie w talii.
-Niall, co ty robisz?
-Kocham cię, Annie.-chłopak wymruczał mi do ucha.
-Co?-odwróciłam się w jego stronę.
-To, co słyszałaś? Mam powtórzyć?
-Nie, nie trzeba.-uśmiechnęłam się.-Ja też cię kocham.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
-Jak chcesz, to pojadę z tobą jutro na zakupy.
-Byłoby fajnie.-uśmiechnęłam się.

I jak się podoba? To jest chyba pierwszy imagin, który w całości mi się podoba. :)

Pamiętaj:

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 24 sierpnia 2013

# 14 Zayn

Obudził mnie dźwięk budzika. Kiedy obróciłam się w stronę Zayn'a, żeby go pocałować, jego już nie było. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i wyszłam z pomieszczenia. Założyłam to:



Zbiegłam do kuchni. Przy stole siedział Zayn. Jadł śniadanie i pił kawę.
-Dzień dobry.-pocałowałam chłopaka w policzek i wzięłam łyka jego kawy.
-Hej. Śniadanko?
-Nie, nie zdążę.-wzięłam jabłko.-zjem w szkole.
No właśnie. Ja chodzę do szkoły, a mój chłopak już pracuje. Jestem od niego 2 lata młodsza.
-Pa.-pocałowałam Zayn'a i ruszyłam w stronę drzwi.
-Pa. Fajna bluza.
-Dzięki!-rzuciłam, wychodząc z domu.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do szkoły.

~*~

-Ugh, ale mi niedobrze.-powiedziałam do Kate (mojej przyjaciółki) i złapałam się za brzuch.
-Jadłaś śniadanie?
-Nie, nie miałam czasu.
-Pewnie dlatego się źle czujesz. Chodź, idziemy do stołówki. Zjesz coś.
Weszłyśmy do dużego, jasnego pomieszczenia i wzięłyśmy tace. Po chwili siedziałyśmy przy stoliku i rozmawiałyśmy.
-I co, lepiej?-zapytała Kate.
-Nie.
-Ej, a może ty w ciąży jesteś?-uśmiechnęła się szeroko.
-Nawet tak nie mów! Na razie nie planujemy z Zayn'em zakładania rodziny.

Lekcje skończyłam o 13:30. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wsiadłam do auta. Po drodze wpadłam do apteki i kupiłam test ciążowy. Tak dla pewności. Gdy przyjechałam do domu, Zayn'a jeszcze nie było. Zostawiłam torbę w sypialni i poszłam do łazienki. Po kilku minutach spojrzałam na test. Z oczu popłynęły mi łzy. Dwie kreski. Zaczęłam płakać.
-Annie, już jestem. Annie? gdzie jesteś?-słyszałam, jak chłopak krąży po całym domu. 
Wszedł po schodach i usłyszał, że płaczę.
-Co się stało?-mulat przytulił mnie.
-Jestem w ciąży.
-Co?
-To, co słyszysz.
Zayn uśmiechnął się jakby nigdy nic. Myślałam, że jest szczęśliwy.



-Żartujesz, tak?-zapytał, nadal z uśmiechem na ustach. Chyba myślał, że to jakiś głupi żart.
-Nie, Zayn. Będziemy mieli dziecko.
Twarz mulata zmieniła się z o 180 stopni. Chłopak nie uśmiechał się, był zły.
-Nie, Anne, ty będziesz miała dziecko.
Zayn wyszedł z łazienki. Po chwili poszłam za nim, ale usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi i silnik samochodu.
Położyłam się na kanapie i płakałam. Później zasnęłam. Obudziłam się o 16. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś film, ale nie mogłam się na nim skupić. O 21 poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się przed budzikiem. Wyszłam z łóżka, poszłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności i założyłam to:



Zeszłam do kuchni. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Zaraz. Czy to nie auto Zayn'a tam stoi? Nie, po Londynie jeździ dużo takich...
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do szkoły. Na razie postanowiłam nikomu nie mówić o ciąży.
-Hej!-przywitała mnie Kate.-Czujesz się lepiej?
-Hej. Tak, dzisiaj jest okej.-uśmiechnęłam się.
A wcale tak nie było. Nie dość, że było mi niedobrze, to jeszcze ciągle chciało mi się płakać.
-A co tam u Zayna?-wyrwała mnie z rozmyślań moja przyjaciółka.
Wiesz, wczoraj mnie zostawił, bo mu powiedziałam, że jestem w ciąży, ale poza tym to po staremu. Chciałam to powiedzieć, ale się powstrzymałam, bo każdy by mi współczuł. Nienawidzę takiego czegoś.
-Wszystko okej.-znów wymusiłam uśmiech.
Po lekcjach pojechałam do domu. Zjadłam obiad i pojechałam do lekarza, żeby potwierdzić, czy jestem w ciąży.
-Dzień dobry.-weszłam nieśmiało do gabinetu.
-Dzień dobry.-uśmiechnęła się pani doktor.-Anne Collins, tak?-kobieta zajrzała do karty pacjenta.
-Tak, to ja.
-Co cię do mnie sprowadza?
-Chcę się upewnić, czy jestem w ciąży.
-Robiłaś test?
-Tak, wynik pozytywny.
-W takim razie zrobimy zaraz badanie USG. Zapraszam.-lekarka wskazała na łóżko.
Położyłam się na nim i odsłoniłam brzuch. Pani doktor zaczęła badanie.
-Jestem w ciąży?-zapytałam.
Kobieta odwróciła w moją stronę monitor.
Widzisz tą kropeczkę? To właśnie twoje dziecko. To pierwszy miesiąc. Proszę.-podała mi ręczniki papierowe, żebym wytarła brzuch. Wstałam i z powrotem usiadłam na krześle.
-Na razie wszystko jest okej. Zapraszam na następną decyzję za miesiąc. A tutaj są zdjęcia maleństwa.-lekarka podała mi kopertę.
-Dziękuję. Do widzenia.-wyszłam z gabinetu.
W recepcji zarejestrowałam się na następną wizytę i wyszłam z ośrodka. Wsiadłam do samochodu i wpadłam na pewien pomysł. Wzięłam telefon i wybrałam numer.
-Halo?-w słuchawce usłyszałam głos Liam'a.
-Hej Liam.
-Hej Annie. Co tam u ciebie?
-Wszystko dobrze. Mam do ciebie pytanie.
-Dawaj!
-Nie wiesz może, gdzie teraz mieszka Zayn?
-U mnie. A co?
-A jest teraz w domu?
-Tak.
-Mogę wpaść do was?
-Jasne!
-Będę za 20 minut. Aha, i zatrzymaj go, jakby chciał wyjść, okej? Muszę mu coś pokazać.
-Nie ma sprawy. To na razie.
-Pa.
Ruszyłam z parkingu prosto do domu Liam'a. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Podeszłam do drzwi i zapukałam. 
-Hej Annie.-Liam przytulił mnie.-Zayn jest w pokoju. Schodami na górę i drugie drzwi na lewo.
-Dzięki.-pocałowałam chłopaka w policzek.

Stałam przed drzwiami do pokoju, w którym był Zayn. Delikatnie zapukałam.
-Proszę!
Uchyliłam drzwi i powoli weszłam do środka.
-Hej.-pomachałam nieśmiało.
Nie odzywał się.



-Jesteś na mnie obrażony o to, że zaszłam w ciążę? Jesteś nieodpowiedzialny. Bo odpowiedzialny facet nie zostawiłby swojej dziewczyny, tylko razem z nią przechodziłby przez wszystko.-miałam już wyjść z pokoju.-Aha, mam coś dla ciebie.-rzuciłam kopertę ze zdjęciami i wyszłam.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Anne, jesteś...
-Tak, jestem w ciąży!-weszłam mu w słowo.
Chłopak puścił mnie. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o kierownicę. Po chwili odpaliłam silnik i pojechałam do domu.

*Następnego dnia*

Wyłączyłam budzik i poszłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności. Założyłam to:



Zeszłam do kuchni. Zjadłam płatki z mlekiem. Kiedy skończyłam, miseczkę włożyłam do zlewu i wyszłam z domu. Miałam już wsiadać do auta, kiedy coś przykuło moją uwagę. Znów ten samochód. Dałabym sobie głowę uciąć, że to Zayn. A zresztą... On i tak mnie nie obchodzi. Pojechałam do szkoły. Lekcje minęły szybko. Kończył się już rok szkolny, więc nauczyciele skracali nam je. Pożegnałam się z przyjaciółmi i pojechałam do domu. Po drodze zrobiłam też zakupy. Usmażyłam kilka naleśników, które zjadłam z Nutellą.
-A co, w ciąży jestem, mam swoje zachcianki.-powiedziałam do siebie i się zaśmiałam. Pierwszy raz od kilku dni zrobiłam to szczerze. 
Po skończonym obiedzie umyłam naczynia. Wzięłam laptopa i zajęłam się przeglądaniem Facebook'a i Twitter'a. Zobaczyłam wiadomość od Kate:
"Idziemy dzisiaj na imprezę? Ostatnio jesteś jakaś przygaszona, rozerwiesz się."

"Niee, nie chce mi się. Dzisiaj mam wieczór dla Zayna ;)"

Skłamałam oczywiście. Musiałam przecież mieć jakąś wymówkę.

"Spoko. Bawcie się dobrze ;)"

"Dzięki :*"

Wyłączyłam laptopa. Poszłam na górę i zabrałam się za lekcje. Tak, jeszcze mieliśmy zadania domowe. Siedziałam przy biurku w sypialni. Ani się obejrzałam, a była już 20. Wyłączyłam lampkę i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać mój ulubiony serial. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi. Poszłam do przedpokoju. Otwarłam drzwi i nawet nie zdążyłam zobaczyć, kto to, bo ten ktoś od razu mnie przytulił.
-Annie, przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Zachowałem się nieodpowiedzialnie. Powinienem być z tobą wtedy, a ja cię zostawiłem.-usłyszałam głos Zayna.-Wybaczysz mi?-chłopak odsunąl mnie od siebie. W jego oczach zobaczyłam... Łzy?
-Dziecko potrzebuje ojca...
-Dziękuję, Annie, tak bardzo cię kocham!-chłopak złapał mnie i zaczął się kręcić wokół własnej osi.
Postawił mnie na ziemi i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się od niego.
-Co jest?-zapytał zdziwiony.
-Zayn, dziecko będzie cię potrzebowało, ale to nie znaczy, że ja ci wybaczę.
-Jasne, rozumiem...-chłopak spuścił głowę.
-Hej, nie smuć się.-złapałam go za rękę.-Może kiedyś ci wybaczę..-uśmiechnęłam się.
-Będę czekał.-mulat pocałował mnie w policzek.
-To co, może wejdziemy do środka, a nie tak stoimy w przedpokoju?
-Czemu nie?-Zayn uśmiechnął się.
-W takim razie zdejmuj kurtkę i chodź do kuchni. Zjesz coś?-krzyknęłam, wchodząc do pomieszczenia.
-Nie, ale chętnie napiłbym się herbaty.
-Już robię!
Nalałam wody do czajnika i postawiłam go na kuchence. Z szafki wyciągnęłam dwa kubki i włożyłam do każdego po saszetce z herbatą. Do kuchni wszedł Malik.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Dobrze, a co?
-Po prostu martwię się o ciebie.
-Byłam u lekarza. Za miesiąc mam kolejną wizytę.-nalałam gorącej wody do kubków, wzięłam jeden z nich i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Obok mnie usiadł Zayn.
-Wiesz co?-zaczęłam.
-Co?-chłopak spojrzał na mnie.
-Chyba zmieniłam zdanie.
-Czyli mam się wynieść?
-Co? Nie, głuptasie! Chodzi mi o to, że nie mogę być na ciebie zła i ci wybaczam.-uśmiechnęłam się.
-Jejku, Annie, jestem taki szczęśliwy. Kocham cię.
-Ja ciebie też.-pocałowałam chłopaka.

I jak wam się podoba. Bo mi tak nawet :) Ale koniec zepsułam...

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


środa, 21 sierpnia 2013

# 13 Louis

Leżałam na plaży i rozkoszowałam się piękną pogodą. Słyszałam szum morza i śmiejące się dzieci. Nagle poczułam obok siebie wibracje. Podniosłam komórkę. Przesunęłam palcem po wyświetlaczu i zobaczyłam wiadomość od Louis'a:
"Idziemy gdzieś dzisiaj? Louis xx"
"Sorry, nie ma mnie w domu. Anne* xx"-odpisałam, ale brunet nie dawał za wygraną.
"A mogę wiedzieć, gdzie jesteś? Louis xx"
"Nie, nie możesz. Anne xx"

* Anne to imię głównej bohaterki, teraz będzie tak, zamiast [T.I].

Lubię spędzać czas z Louis'em, ale czasami miałam go po prostu dosyć, tak jak dzisiaj. Odłożyłam telefon i kontynuowałam opalanie. Leżałam tak z pół godziny. Nagle poczułam, że ktoś wysypuje na mnie piasek. Wiedziałam, kto to.
-Louis, dlaczego to zrobiłeś?!-wstałam z koca jak oparzona, a Tommo zwijał się ze śmiechu.
-Tak ci wesoło?-zrobiłam złowieszczy uśmiech i zagłębiłam dłonie w piachu.
-Nie, nie rób tego!-chłopak zaczął wycofywać się powoli.
-Muszę się zemścić!-Louis zaczął uciekać, a ja go goniłam.
W pewnym momencie brunet wziął mnie na ręce i szedł w kierunku morza.
-Louis, puść mnie. Lou, proszę!-mówiłam, a on tylko się uśmiechał i szedł dalej.
Tommo stał już w wodzie. Kurczowo chwyciłam się jego szyi. Bałam się morza, bo kiedyś o mało się nie utopiłam. Dlatego teraz przychodzę na plażę tylko po to, żeby się opalać.
-Nie puszczaj mnie, proszę. Przecież wiesz, że się boję.-zamknęłam oczy i przytuliłam się do niego.
Poczułam, że znowu idziemy. Otwarłam oczy i zobaczyłam, że Lou wychodzi z wody. Kiedy byliśmy już na piachu, chłopak postawił mnie na ziemi. Ja nie odezwałam się i ruszyłam w stronę swojego koca.
-Anne, co ty robisz?-Louis krzyczał, a ja pakowałam wszystko do torby.
-Idę sobie, nie widzisz?-byłam na niego zła.
-Przepraszam Annie.-chłopak podszedł do mnie.-Nie chciałem cię wrzucić do wody, tylko trochę cię nastraszyć. Wybaczysz mi?-brunet zrobił minę smutnego szczeniaczka.
-Niech ci będzie. Ale to ostatni raz.
-No, można tak powiedzieć.-Louis uśmiechnął się i mnie przytulił.-To co, idziemy gdzieś?
-Czemu nie? A tak w ogóle, to skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
-Twoja mama mi powiedziała.-brunet wzruszył ramionami.

~*~

Spacerowaliśmy sobie brzegiem morza i rozmawialiśmy. Słońce chyliło się już ku zachodowi, a my szliśmy w kierunku molo, po którym przechadzali się ludzie.



-Chodź, coś ci pokażę.-chłopak złapał mnie za rękę i na nie wbiegliśmy. Biegliśmy tak aż do końca tego molo. Usiedliśmy na ławce.
-Co mi chciałeś pokazać?-zapytałam.
-To.-Louis wskazał palcem na przepiękny zachód słońca.
-Ale pięknie.-westchnęłam i patrzyłam na ten krajobraz.
Zauważyłam, że Tommo mi się przygląda. Odwróciłam się w jego stronę.
-Mam coś na twarzy, czy jak?-uśmiechnęłam się.
Nagle chłopak zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. W końcu Lou pocałował mnie, a ja byłam zaskoczona. Kiedy się odsunął, ja po prostu spanikowałam.
-Lou... ja... ja nie mogę.-wstałam i uciekłam.
Dlaczego on to zrobił? Dlaczego mnie pocałował? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Obejrzałam się, żeby zobaczyć, czy za mną biegnie. A on siedział dalej na tej ławce i patrzył, jak uciekam.



~*~

Minęły dwa tygodnie, odkąd nie widziałam się z Louis'em. Unikałam go. On dzwonił, pisał, ale ja nie reagowałam. Tommo to mój przyjaciel. Nie mogłam wyobrazić go sobie jako mojego chłopaka. Tylko że ja chyba zaczęłam coś do niego czuć... 
Postanowiłam wyjść na spacer i wszystko przemyśleć. Szłam sobie promenadą i zobaczyłam znajomą postać. Nie, tylko nie to! Nie chciałam jeszcze z nim o tym wszystkim rozmawiać. Nie byłam gotowa. Zawróciłam, ale on i tak mnie zobaczył. Podbiegł do mnie i złapał za nadgarstek.
-Anne, dlaczego się nie odzywałaś?
-Bo musiałam wszystko przemyśleć. Louis, odpowiesz mi na jedno pytanie?
-Pytaj o co chcesz.
-Dlaczego mnie pocałowałeś? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a nie kimś więcej.
-Ale ja chcę, żebyśmy byli kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi. Zakochałem się w tobie, ale kiedy patrzyłem, jak biegniesz to pomyślałem sobie, że mogłem jednak tego nie robić.
-Louis, ja nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
-Powiedz mi tylko, czy chcesz być moją przyjaciółka, czy dziewczyną, a ja zaakceptuję każdą twoją decyzję.
-Daj mi to przemyśleć, okej?
-Jasne.-chłopak przytulił mnie i odszedł.

*Rok później*

Siedziałam w kawiarni, popijając cappucino. Louis podszedł od tyłu i pocałował mnie w policzek.
-Cześć kochanie.-usiadł na krześle naprzeciw mnie.
-Hej.-uśmiechnęłam się.
-Podać coś jeszcze?-do stolika podeszła kelnerka.
-Poproszę herbatę.-odpowiedział brunet.
-Dlaczego chciałeś spotkać się ze mną w kawiarni?
-Bo miałem po drodze.
-Do domu też miałbyś po drodze.
-A coś ci nie pasuje.
-Nie, jest okej.-uśmiechnęłam się.
-To dobrze. Aha, mam coś dla ciebie.-z kieszeni kurtki wyciągnął białe pudełko.
-A co to?
-Otwórz, to zobaczysz.
Otwarłam kartonik i ukazała mi się para malutkich butów.



-Louis, one są cudowne.
-Kiedy je zobaczyłem, od razu pomyślałem o naszym maleństwie.
-Nie mogę się doczekać, kiedy będzie mogło je założyć.
-Ja też. Tam jest coś jeszcze.-wskazał na pudełko.
Wyciągnęłam z niego karteczkę złożoną na pół.
-O to ci chodzi?-wskazałam na nią palcem.
-Tak, o to.-chłopak uśmiechnął się.
Rozłożyłam karteczkę i zobaczyłam widniejący na niej napis:


Wyjdziesz za mnie? Zaznacz tak lub nie.

Tak              Nie

-Lou.-uśmiechnęłam się, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Nie chcę cię poganiać, ale...-chłopak wskazał brodą na papier.
Zaznaczyłam odpowiedź, złożyłam kartkę z powrotem i podałam ją Louis'owi.
Chłopak zobaczył moją odpowiedź, uśmiechnął się szeroko i wyciągnął czerwone pudełeczko.
-Podaj mi swoją dłoń.
Wykonałam jego polecenie. Lou wziął pierścionek i założył go na mój palec.
-Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy.
-Oj chyba wiem.-uśmiechnęłam się.
-A pomyśleć, że gdybym cię wtedy nie pocałował na tym molo, to dzisiaj nie bylibyśmy zaręczeni, a ty nie byłabyś w ciąży.
-Rzeczywiście. Dobrze, że to zrobiłeś.-pocałowałam chłopaka.


I jak wam się podoba? Bo ja nie jestem przekonana co do zakończenia...

środa, 14 sierpnia 2013

# 12 Harry

Dzisiaj byłaby nasza piąta rocznica. No właśnie, byłaby. Szłam parkiem, trzymając w ręku papierowy kubek z kawą. Po co ja w ogóle tu przyszłam? Zbliżałam się do "naszej" ławki i zobaczyłam, że ktoś na niej siedzi. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam mężczyznę z twarzą schowaną w dłoniach.
-Harry?-powiedziałam cicho.



Chłopak spojrzał na mnie i ujrzałam jego twarz czerwoną od płaczu. Płakał przeze mnie. Zaczęłam się cofać, ale odwróciłam się i zaczęłam biec, kiedy Loczek ruszył za mną. Wiedziałam, że i tak mnie dogoni, bo był bardziej wysportowany ode mnie, a poza tym, ja miałam koturny, a on trampki. Nagle poczułam silne pociągnięcie za nadgarstek, które spowodowało, że obróciłam się o 180 stopni.
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego uciekłaś z innym facetem? Chciałaś się tylko zabawić, tak?-Harry był spokojny. Zobaczyłam, jak łzy spływają po jego policzkach.
-To nie tak, jak myślisz.
-W takim razie jak?-chłopak był coraz bardziej zdenerwowany.
-To wszystko przez Modest. Kiedy z tobą byłam, co miesiąc kazali mi robić testy ciążowe, żeby dziecko nie zaszkodziło twojej karierze. No i któregoś razu test wyszedł pozytywnie. Wtargnęli do mojego mieszkania i sami mnie spakowali. Zawieźli mnie na lotnisko i wysłali do USA. Nawet nie pozwolili mi pożegnać się z tobą i powiedzieli, że uciekłam z jakimś facetem. W Stanach znaleźli mi pracę i mieszkanie. Co miesiąc przesyłali mi pieniądze na dziecko i sprawdzali, czy aby nie uciekłam. Ale  po jakichś trzech latach robili to coraz rzadziej. W końcu przestali. Pomyślałam, że to byłaby świetna okazja, żeby do Londynu. No i tu jestem i teraz tu z tobą rozmawiam, ale wiem, że i tak mi nie wybaczysz, więc możesz mnie już puścić?-z moich oczu popłynęły łzy.
Harry nie puścił mnie, tylko przyciągnął do siebie i przytulił.
-Jak mógłbym ci nie wybaczyć? W końcu to nie twoja wina, tylko tych dupków z Modest. [T.I], kocham cię. Kochałem cię te cztery lata, kiedy cię nie było. Nawet pomimo tego, że myślałem, że układasz sobie życie z jakimś innym facetem.
-Ja też cię kocham, Harry. A teraz chodź ze mną, chyba powinieneś kogoś poznać.-złapałam Loczka za rękę.

~*~

Weszliśmy do domu. W przedpokoju zdjęłam kurtkę, to samo zrobił Harry.
-Mary, wróciłam!-krzyknęłam.



Do pokoju wbiegła dziewczynka. Zobaczyłam, że oczy Harr'ego zaszkliły się.
-Cześć mamusiu! A kto to?-pokazała palcem na Loczka.
-To twój tatuś, kochanie.-Uśmiechnęłam się.
-Tatuś!-Mary podbiegła do chłopaka, a ten wziął ją na ręce.
-Cześć, kochanie.-Loczek pocałował ją w czoło.-Muszę powiedzieć chłopakom.-zwrócił się do mnie.
-To zabierz ją ze sobą.
-Okej, ale ty też jedziesz.-Harry uśmiechnął się
-Nie, lepiej nie, oni na pewno nie chcieliby mnie zobaczyć.
-Nie obchodzi mnie to, kocham cię i chcę, żeby o tym wiedzieli, nawet jeżeli oni tego nie zaakceptują. Ubieraj się i idziemy.-chłopak postawił Mary na ziemi i założył kurtkę.
-Niech ci będzie.-pocałowałam go.
Ubrałam Mary w płaszczyk, szal i czapkę. Założyłam swoją kurtkę i wyszliśmy z domu.
-Możemy jechać moim samochodem.-wskazałam na auto.
Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu Harr'ego.

~*~

Harry i Mary wyszli już z samochodu. Ja natomiast bałam się wejść do środka. Po około pięciu minutach odważyłam się to zrobić. Wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi. Otwarłam je cicho i weszłam do domu. Na końcu korytarza znajdował się salon. Stanęłam w progu i obserwowałam. Wszyscy byli uśmiechnięci, patrzyli na naszą córeczkę i o niej rozmawiali. W pewnym momencie Zayn podniósł wzrok i mnie zobaczył.
-A ona co tutaj robi?-wskazał na mnie palcem.
-Ja...
-Masz jeszcze czelność tutaj przychodzić?-Liam był wręcz wściekły.
Cała czwórka zaczęła mnie wyzywać, że zraniłam ich przyjaciela itp. Nie mogłam tego znieść. Wybiegłam z domu i wróciłam do samochodu. Schowałam twarz w dłonie. Z moich oczu popłynęły łzy. Po chwili zaczęłam cicho łkać. Nagle poczułam, że ktoś otwiera drzwi.
-Hej, nie płacz.-Harry przytulił mnie.
-Mówiłam ci, że mnie nienawidzą.-łkałam coraz głośniej.
-Wytłumaczyłem im wszystko. Chłopacy chcą ci coś powiedzieć.-Chłopak wyciągnął rękę w moim kierunku. Wysiadłam z auta. Harry objął mnie w talii i weszliśmy do środka. Wróciliśmy do salonu. Chłopacy wstali i mnie przeprosili.
Postanowiliśmy, że zamieszkam razem z chłopakami. Oni bardzo się ucieszyli, bo uwielbiają Mary. Pozwaliśmy Modest i wygraliśmy, chociaż walki było z nimi niemało. Nauczyli się, że wolno rozdzielać kochających się ludzi, "żeby nie zniszczyć jednemu z nich kariery".

No i w końcu mamy kolejnego imagina :). Jak wam się podoba?

wtorek, 6 sierpnia 2013

# 11 Liam część II

Wszystko miałam już spakowane. Mama zawiozła mnie na lotnisko. Pożegnałyśmy się i weszłam do samolotu. Stewardessa pokazała mi moje miejsce. Usiadłam w fotelu i zapięłam pasy. Z torby wyjęłam książkę, ale nie mogłam skupić się na jej lekturze. Odłożyłam ją. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swojego iPoda. Wybrałam playlistę, której tak dawno nie słuchałam: "One Direction". Usłyszałam pierwszą piosenkę, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Już za kilkadziesiąt godzin miałam zobaczyć chłopaków! Byłam tak szczęśliwa.
Samolot wylądował w Londynie. Zabrałam swoje bagaże i wsiadłam do taksówki. Zatrzymałam się w hotelu niedaleko domu chłopców. Wypożyczyłam samochód i pojechałam pod znajomy adres. Zapukałam do drzwi. Otwarł mi mężczyzna w średnim wieku.
-Tak?-zapytał.
-Przepraszam, tutaj kiedyś mieszkało pięciu chłopaków. 
-Tak, odkupiłem od nich ten dom z pół roku temu. Szuka ich pani?
-Mhm, to moi przyjaciele. Ostatni raz widziałam ich rok temu i chciałam zrobić im niespodziankę. Ale w takim razie dziękuję.-chciałam już iść do samochodu, ale mężczyzna mnie zatrzymał.
-Ja mam adres jednego z nich. Podać pani?
-Będę panu bardzo wdzięczna.-uśmiechnęłam się. 
Mężczyzna zniknął na chwilę. Kiedy wrócił, miał ze sobą małą karteczkę.
-Oto on.-podał mi ją.
-Dziękuję. Do widzenia!-uśmiechnęłam się i wsiadłam auta. Postanowiłam, że wrócę do hotelu i się odświeżę. Miałam jeszcze dużo czasu, żeby się z nimi spotkać, bo było dopiero południe. 

~*~


Weszłam do pokoju. Z jednej z walizek wyciągnęłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to:




Wysuszyłam włosy i związałam je w luźnego koka. Wzięłam torebkę, zamknęłam pokój i wyszłam z hotelu. Pojechałam pod adres napisany na kartce. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Długo nikt nie otwierał, ale w końcu usłyszałam, że ktoś się zbliża.
-Ta... [T.I]!-zobaczyłam zaskoczonego Harr'ego. Chłopak przytulił mnie.-Tęskniliśmy za tobą.-Loczek wypuścił mnie ze swojego uścisku.
-Ja za wami też.uśmiechnęłam się.
-Wejdź.-gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
-Dzięki.
Weszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a Harry obok mnie.
-Co tam u ciebie?-zapytał.
-Skończyłam liceum i postanowiłam...
-Harry, wróciłem!-przerwał mi... Louis?-Zrobiłem zakupy, bo lodówka świeci pustkami.-brunet wszedł do kuchni, nawet mnie nie zauważając. Wyszedł z niej i skierował się do łazienki.
-Cześć Lou!-uśmiechnęłam się.
-Hej [T.I].-chłopak wszedł do pomieszczenia.-[T.I]?



-We własnej osobie.-wstałam i podeszłam do niego.-Co, nie poznajesz mnie?

-[T.I]!-Louis przytulił mnie.-Pewnie, że poznaję.
-To co, opowiesz mi w końcu, co się działo przez cały rok?-zapytał Harry?
-No pewnie, że tak!-usiadłam na kanapie, a Tommo na fotelu.
-Ja też chętnie posłucham.-uśmiechnął się.
-No więc...

~*~


-... No i to by było na tyle. A co u was?

-U nas nudy. Ciągle tylko koncerty i koncerty.-Harry przewrócił oczami.
-Jasne, straaasznie się nudziliście.-powiedziałam z sarkazmem.
-To co byś chciała robić?-zapytał Louis.
-Powiedzcie mi, gdzie mieszka Liam.
-Mogę cię do niego zawieźć, jak chcesz.-zaoferował Hazza.
-To w takim razie jedziemy?-wstałam z kanapy.
-Jasne, czemu nie?-brunet stał się nagle przygnębiony. Czy on wie coś, czego ja nie wiem?

~*~


-To tutaj.-zatrzymaliśmy się przed małym domkiem szeregowym.

-Dzięki. Idziesz ze mną?
-Mhm.
Podeszliśmy do drzwi. Nacisnęłam mały przycisk obok nich. Rozległ się dźwięk dzwonka.
-O co cho... [T.I]!



Payne przytulił mnie, ale nie pocałował. Puścił mnie. Usłyszałam głos jakiejś dziewczyny.
-Kochanie, kto to?
Kochanie?
Do przedpokoju weszła wysoka brunetka.
-Hej Harry i...
-[T.I].-dokończyłam za nią.
-[T.I], to moja dziewczyna-Danielle.-chłopak wskazał na mulatkę.
Dziewczyna?
Zabrakło mi tchu. Rozumiałam Liam'a. Przecież wyjechałam z myślą, że już nigdy tu nie wrócę. A on co? Miał na mnie czekać? Rozumiałam go, ale nie mogłam się z tym pogodzić. Wyszłam z domu i szybkim krokiem szłam chodnikiem w kierunku, z którego przyjechaliśmy.
-[T.I]!-usłyszałam, że ktoś wykrzykuje moje imię. Zaczęłam biec. Po moich policzkach spłynęły łzy. Z chmur pokrywających całe niebo nagle zaczęło lać. Biegłam tak w tym deszczu. W końcu zwolniłam. Odwróciłam się. Byłam już dosyć daleko od domu Payne'a. Zobaczyłam, że ktoś idzie w moim kierunku, ale nie mogłam dostrzec, kto to, bo ściana deszczu mi w tym przeszkadzała. Zaczęłam iść dalej. Wizję zmazywał mi deszcz i łzy w moich oczach. Byłam już cała mokra, ale mi to nie przeszkadzało. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu.
-[T.I], proszę, wróć ze mną do samochodu.-to Harry.
-Nie, nie wrócę pod jego dom.-próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale nie mogłam. Był o wiele silniejszy ode mnie.
-W takim razie ja pójdę po samochód, a ty tutaj zaczekaj.-chłopak puścił mnie i ruszył w przeciwnym kierunku. Ja szłam dalej. Usłyszałam dźwięk silnika samochodu.
-Wsiadasz, czy idziesz na pieszo?-zapytał Hazza.
Cisza.
-Nie zachowuj się jak dziecko tylko wsiadaj do cholery!-chłopak zdenerwował się. 
Wykonałam jego polecenie. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. To znaczy... Harry próbował zacząć rozmowę kilka razy, ale to ja mu nie odpowiadałam. Na prawdę zachowywałam się jak dziecko. Weszliśmy do mieszkania. Ze mnie kapało, z Harr'ego zresztą też.
-Dlaczego jesteście cali mokrzy?-zapytał Louis.
-Dowiedziała się.-mruknął pod nosem Loczek.
-Biedactwo-Tommo przytulił mnie.-chodź, zaraz dostaniesz ręcznik.-chłopak zaprowadził mnie do łazienki. Dał mi ręcznik i wyszedł z pomieszczenia. Zdjęłam ciuchy i owinęłam się w niego. Weszłam do salonu.
-W sypialni na łóżku masz coś do ubrania.-powiedział Harry, wpatrując się w telewizor. Weszłam do pokoju. Założyłam luźny   T-shirt i bokserki. Położyłam się za chwilę ba łóżku i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, byłam przykryta kołdrą, a obok mnie spał Harry.
-Dzień dobry.-uśmiechnął się.-Jak się czujesz? 
-Dobrze, ale dlaczego śpię w twoim łóżku?
-Bo zasnęłaś, a nie chciałem cię budzić.
-Aha. Dzięki, ale ja już muszę jechać do hotelu.
-Zostań chociaż na śniadanie.
-Okej, niech ci będzie.-wyszłam z łóżka, ale poczułam silne pociągnięcie za rękę i wylądowałam obok Harr'ego. Chłopak przytulił mnie i nie chciał puścić. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale na nic się to nie zdało.
-Puszczę cię, ale tylko i wyłącznie, jak mnie pocałujesz.-chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
-Przestań!
Loczek przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie, tak, że leżałam na jego torsie, a nasze twarze dzieliły milimetry. W końcu złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Harry puścił mnie.
-Dziękuję.-na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Nie ma za co.-wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki.

~*~

-Dzień dobry, kochanie.-Harry wyszeptał mi do ucha.
-Hej.-uśmiechnęłam się.
-Dzisiaj mijają trzy miesiące, odkąd jesteśmy razem.
-Nie, trzy miesiące, odkąd po raz pierwszy cię pocałowałam. I to przez groźbę.
-No ale to nie od wtedy jesteś moją dziewczyna?
-No, można tak powiedzieć.
-W takim razie wszystkiego najlepszego.-uśmiechnął się Hazza.
-Wszystkiego najlepszego-pocałowałam chłopaka.

I jak wam się podoba? Spodziewaliście się takiego obrotu sytuacji? ;)

# 10 Liam część I

"Can't believe you're packin' your bags

Tryin' so hard not to cry.

Had the best time and now it's the worst time

But we have to say goodbye."


Liam siedział na łóżku, patrząc, jak się pakuję. Łzy cisnęły się do moich oczu, ale powstrzymywałam się przed płaczem. Nie chciałam tego robić, bo Payne tutaj był. W pewnym momencie chłopak wyszedł z pokoju. Zamknęłam drzwi. Łzy popłynęły po moich policzkach, a ja zaczęłam szlochać. Siedziałam na podłodze i ryczałam. W progu zatrzymał się Harry. Zobaczył, że płaczę. Podszedł i podniósł mnie. Usiadł na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach. Przytuliłam się do chłopaka.
-Shh, nie płacz.-Loczek kołysał się, jakby chciał utulić dziecko do snu.
-Ja nie chcę wyjeżdżać.-moczyłam jego koszulkę.
-Nikt, nie chce, żebyś to robiła. A zwłaszcza Liam. Siedzi w swoim pokoju i tępo gapi się w przestrzeń.
Liam.
Wstałam i poszłam do łazienki. Przepłukałam twarz i wytarłam ją ręcznikiem. Wyszłam na korytarz i ruszyłam w kierunku pokoju mojego chłopaka. Weszłam do pomieszczenia. Brunet siedział na swoim łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Podniósł wzrok i kiedy mnie zobaczył, wstał. Rzuciłam mu się na szyję i znów zaczęłam płakać. Wtuliłam głowę w jego ramię. On zrobił to samo. Staliśmy tak z dziesięć minut. Nie chciałam go puścić. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie. Ale musiałam dokończyć pakowanie. Na samą myśl o tym kolejne łzy napływały mi do oczu. Chciałam pójść do swojego pokoju, ale Liam nie zamierzał mnie puścić.
-Liam, puść mnie, proszę. Muszę się spakować.
Chłopak wykonał moją prośbę. Wróciłam do siebie i skończyłam pakowanie. Chłopacy znieśli moje walizki na dół. Staliśmy przy drzwiach wyjściowych. 
-Moja taksówka przyjechała.-powiedziałam smutno.
Podeszłam do chłopaków i każdego z nich przytuliłam. Na końcu został Liam. Przytuliłam go i powiedziałam cicho:
-Będę tęsknić.-pocałowałam chłopaka.-Kocham cię.
Payne cały dzień się nie odzywał. Nie zrobił tego także teraz. Wyszliśmy na podjazd. Payne stał w progu domu.



Niall spakował moje walizki do bagażnika.

-Będę za wami tęsknić.-powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
Machałam dopóki nie straciłam chłopaków z pola widzenia. Po moich policzkach spłynęły łzy. Obudź się dziewczyno! Było miło, ale się skończyło. Poznałaś fajnych ludzi, ale pewnie więcej już ich nie zobaczysz. Po co w ogóle związywałaś się z Liam'em, skoro i tak trwało to tylko dwa miesiące? Byłam na smutna i zła na siebie. Ale już tego nie odwrócę. Nie wrócę do nich, bo został jeszcze ostatni rok liceum...

~*~


Wsiadłam do samolotu. Zajęłam swoje miejsce i zapięłam pasy. Oparłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy. Natychmiast zasnęłam.

-Proszę pani, jesteśmy na miejscu.-usłyszałam kobiecy głos. Otwarłam oczy i zobaczyłam stewardessę.
-Tak, już wychodzę.-zabrałam swój bagaż i wyszłam z samolotu. W budynku lotniska powitała mnie moja mama.
-I jak wakacje?-zapytała, przytulając mnie.
-Opowiem ci w drodze do domu.-w moich oczach pojawiły się łzy.
W samochodzie powiedziałam mamie o wszystkim.
-Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.-rodzicielka położyła rękę na moim ramieniu. Ale nie będzie dobrze.
-Mamo, jak może być dobrze? Powiedz mi, jak może do cholery być dobrze?! Już nigdy nie zobaczę moich nowych przyjaciół i mojego chłopaka, a ty mówisz, że będzie dobrze?-zdenerwowałam się. Po moich policzkach znów popłynęły łzy.-m...mamo, przepraszam.-uświadomiłam sobie, że właśnie nakrzyczałam na moją mamę.
-Nic się nie stało, kochanie, rozumiem, że jesteś zła. Ja też bym była w takiej sytuacji.-uśmiechnęła się.

~*~


Nareszcie koniec szkoły! Skończyłam już to przeklęte liceum.

-To jak masz zamiar spędzić te wakacje? Jedziemy gdzieś razem, żeby uczcić koniec liceum?-zapytała moja przyjaciółka.
-Przepraszam, ale mam już inne plany.
-A mogę wiedzieć, jakie?
-Chcę pojechać do Londynu, do chłopaków.-uśmiechnęłam się.
-To super! To może chodźmy teraz na pizzę, co ty na to?
-Pewnie, czemu nie?
Ruszyłyśmy w kierunku naszej ulubionej pizzerii.
Pochodziłyśmy jeszcze trochę po mieście i każda rozeszła się w swoją stronę.
-To co, kiedy wyjeżdżasz?
-Jeszcze nie wiem, czy w ogóle to zrobię. Muszę najpierw porozmawiać o tym z moją mamą.
-To w takim razie powodzenia.-dziewczyna przytuliła mnie.
-Dzięki!
-Zadzwoń, jak będziesz miała jechać, to ciebie wpadnę!-krzyknęła, kiedy już szłam do domu.
-Okej!-odkrzyknęłam.

~*~


-Mamo, gdzie jesteś?-zeszłam po schodach do przedpokoju.

-W kuchni.
Weszłam do pomieszczenia. Usiadłam na krześle.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-O co chodzi?-mama odeszła od zlewu i usiała obok mnie.
-Chcę pojechać do Londynu.
-A jak będą w trasie koncertowej, albo się przeprowadzili?
-Teraz mają wolne, a jak się przeprowadzili, to ich znajdę albo wrócę do domu.
-No to jedź, skoro ci tak zależy.-mama uśmiechnęła się.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!-podbiegłam do niej i ją ucałowałam. 

Jednak będą 2 części. Tak się rozpisałam, że mi dość długie wyszło i to podzieliłam. Mam nadzieję, że II część wam się spodoba :)