poniedziałek, 3 listopada 2014

Hej hej! :) 

Zajrzałam ostatnio z ciekawości na bloga i muszę powiedzieć... Wow. Nie wiedziałam, że jeszcze ktoś go czyta ;) Tak więc pomyślałam, że może wróciłabym, co myślicie? Fajnie byłoby zobaczyć chociaż ze 2 komentarze pod tym postem, wtedy wiedziałabym, że jest w ogóle sens, żeby znowu zacząć pisać :) Także liczę na Was i wasze komentarze ;)
Zajrzałam też do wyświetleń i jestem mega szczęśliwa, że mojego bloga czytają też osoby z innych krajów! Dodałam więc tłumacza, ale jest średni, więc od razu przepraszam, jeżeli ktoś czegoś nie zrozumie ;)

To by było na tyle, papa ;)

piątek, 4 października 2013

# 23 Liam

Hejka człowieki! Postanowiłam wrócić na bloga, bo żyć bez niego po prostu nie mogę ;) Dzisiaj Liam. Miłego czytania :)


CZYTASZ=KOMENTUJESZ


-Nienawidzę cię!-krzyknęłam i wyszłam z sypialni.
No bo nie ma to jak zobaczyć swojego chłopaka w łóżku z inną. Wzięłam torbę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do swojego samochodu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Harry'ego, mojego przyjaciela.
-Halo?-w słuchawce odezwał się jego głos.
-Jesteś w domu?-zapytałam drżącym głosem.
-Nie, jestem u Liama, a to coś ważnego?
-Mhm.-z moich oczu popłynęły łzy.
-Znasz jego adres, co nie?
-Tak.
-W takim razie przyjeżdżaj!
-Będę za dwadzieścia minut.-odparłam, pociągając nosem.
Odpaliłam silnik i ruszyłam spod domu. Piętnaście minut później byłam u Liama. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Po chwili otwarł mi Niall z kanapką w ręce.
-Hej Annie, wejdź!-uśmiechnął się chłopak.
Weszłam do salonu. Na kanapie siedział Liam i Zayn, a na fotelu Harry.
-Hej Annie, co tam?-uśmiechnął się Loczek i podszedł do mnie.
-Zdradził mnie.-przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
Do pokoju wszedł Louis.
-Hej Annie, co... Co się stało?
-Stan ją zdradził.-mruknął Liam.
-Co za dupek! Trzeba się z nim rozprawić.-Lou chciał już wychodzić z domu.
-Louis, nie.-zatrzymałam go.-Nie warto.-powiedziałam, a z moich oczu popłynęły kolejne łzy.
Harry usiadł na fotelu i posadził mnie sobie na kolanach. Wtuliłam się w niego, a on gładził moje włosy i ciągle coś szeptał.
-Już lepiej?-zapytał, kiedy skończyłam płakać.
-Mhm.-pokiwałam głową.

Louis zrobił herbatę. Usiadłam na kanapie obok Liam'a i wzięłam do rąk kubek z gorącym napojem.
-Zostaniesz u Liama na noc? Ja umówiłem się ze znajomymi, więc nie mogę cię u siebie przenocować. Sorry.-powiedział Harry.
-Nie masz za co przepraszać, tylko popsułabym ci plany. Jeśli Liam nie ma nic przeciwko, to mogę zostać u niego.-spojrzałam na Payne'a.
-Możesz zostać tak długo, jak chcesz.-uśmiechnął się chłopak.

Wieczorem, kiedy wszyscy już poszli, Liam dał mi swój T-shirt i bokserki. Wzięłam prysznic, przebrałam się i od razu poszłam do łóżka. Śnił mi się koszmar. Wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Obudziłam się z krzykiem. Do pokoju wbiegł Liam i przytulił mnie, a ja zaczęłam płakać.
-Shh, już dobrze, nie płacz.-chłopak szeptał mi do ucha.
Po chwili zasnęłam. Kiedy obudziłam się rano, chciałam wyjść z łóżka, ale coś (a raczej ktoś) blokowało moje ruchy. 
-Liam, obudź się.-powiedziałam do niego, odwracając głowę do tyłu tak mocno, jak tylko mogłam.
-Daj mi pięć minut.-mruknął i jeszcze bardziej się do mnie przytulił.
-Liam, wstawaj!-zaczęłam szturchać go łokciem.
-No, dobra, tylko mnie już nie bij.-chłopak puścił mnie i wyszedł z łóżka.-Jak się spało?-spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie byłoby źle, gdyby ktoś nie chciał mnie udusić.-rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.
-Sorry. W nocy siedziałem jeszcze chwilę przy tobie, no i mi się zasnęło. Nie jesteś zła?
-Nie, no co ty.-uśmiechnęłam się.
Zrobię śniadanie, co ty na to?
-Okej. Za chwilę zejdę, tylko się przebiorę.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Liam stał przy kuchence i smażył naleśniki.
-Mmm, a co tak pięknie pachnie?-zapytałam, wchodząc do kuchni.
-Lubisz naleśniki?-chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Pewnie!-usiadłam przy stole.
Liam położył na stole talerz pełen naleśników. Zjadłam tylko jednego, bo nie miałam apetytu.
-Hej wam!-do kuchni wparował Niall, nawet nie pukając do drzwi.-Mmm, naleśniki? Poczęstuję się, nie macie nic przeciwko, co nie?-usiadł przy stole i zaczął jeść.
-Nie, jasne że nie.-przewrócił oczami Liam.
Po jakichś 30 minutach w kuchni siedziała już reszta chłopaków.
-Jadę dzisiaj do Stana zabrać ciuchy. Jeżeli oczywiście któryś z was będzie miał ochotę mnie dalej przenocować u siebie. Ktoś chętny jechać ze mną?-rzuciłam i spojrzałam na nich.
-Ja mogę jechać.-podniósł rękę Liam.
-Ja też jadę.-powiedział Harry.
-Okej, to jedziemy?-zapytałam.
-Spoko.-pokiwał głową Harry.
Wsiedliśmy w trójkę do mojego samochodu, ale ja nie prowadziłam. Droga minęła mi dziwnie szybko. Kiedy staliśmy pod domem Stana, jakoś zabrakło mi odwagi, żeby do niego wejść.
-Idziesz?-zapytał Harry, otwierając drzwi od samochodu.
-Mhm.-wysiadłam z auta.
Przekręciłam klucz (nadal go miałam) w zamku i weszliśmy do środka. Miałam nadzieję, że nie będzie go w domu.
-Annie, to ty?-usłyszałam głos z salonu. Po chwili Stan wszedł do przedpokoju.
-Annie, przepraszam, już więcej tego nie zrobię.-podszedł do mnie, ale ja spuściłam głowę i się nie odzywałam.
-Przyjechaliśmy po jej ciuchy.-powiedział Harry.
To było trochę śmieszne, bo wyglądałam, jakbym miała jakąś obstawę normalnie. Ruszyliśmy w kierunku schodów. Weszliśmy do sypialni. Spod łóżka wyciągnęłam kilka toreb i i otwarłam szafę. Zaczęłam wyjmować z niej ciuchy i wrzucać je do toreb. Wzięłam jeszcze wszystkie moje zdjęcia. Po kilkunastu minutach pokój wyglądał, jakbym w ogóle nie mieszkała ze Stanem. Chłopacy wzięli moje torby, a Liam wolną ręką objął mnie w talii. Byliśmy już w przedpokoju, kiedy usłyszałam krzyk Stan'a.
-Nie dotykaj mojej dziewczyny!
Liam odwrócił głowę w kierunku mojego byłego i od razu dostał z pięści w twarz. Chłopacy zaczęli się bić, a ja krzyczałam, żeby przestali.
-Chodź stąd.-Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za ramiona.-Wsiądź do samochodu i zaczekaj.
-Harry, Liam'owi coś się może stać.-zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.
-Zostań w samochodzie!-chłopak otwarł drzwi i prawie wrzucił mnie do środka. 
Usiadłam na miejscu pasażera, a Harry zamknął drzwi i wrócił do domu. Po chwili wyszedł z niego z poobijanym Liam'em.
-Jedziemy do domu.-wycedził Loczek i odpalił silnik.

~*~

-Liam, przepraszam, mogłam jechać tam sama.-powiedziałam, przemywając rany na jego twarzy.
-Annie, mówisz to już piąty raz. Przecież wiesz, że nic mi nie jest.-chłopak przewrócił oczami.
-Torby już są w bagażniku. Możemy jechać.-do domu wszedł Harry.
-Poradzisz sobie z resztą?-zapytałam, podchodząc do Loczka.
-To ty tu nie zostajesz?-Liam zrobił smutną minę.
-Liam, wczoraj zerwałam z chłopakiem. Chyba rozumiesz, że na razie nie chcę się wiązać.
Naprawdę na razie nie chciałam nowego chłopaka, a poza tym nic zbytnio do Liama nie czułam.
-Jasne, rozumiem.-chłopak posmutniał.
-To co, jedziemy?-zapytałam Harry'ego.
-Mhm. Na razie!-rzucił do Liama.
-Cześć.-chłopak pomachał do nas.

Od tamtego czasu Liam w ogóle się do mnie nie odzywał. Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały, wyglądał, jakby miał do mnie jakiś żal. Miesiąc później, w sobotę byliśmy na domówce u Niall'a. Weszłam do kuchni, żeby się czegoś napić i zobaczyłam Liama opartego o blat stołu. Postanowiłam z nim pogadać.
-Liam, czy ty mi powiesz, o co ci do cholery chodzi?-podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-O nic.-chłopak spojrzał w inną stronę.
-Jasne, o nic.-przewróciłam oczami.-Masz do mnie żal za to, że dałam ci kosza? Ogarnij się człowieku i nie zachowuj jak dziecko, któremu ktoś nie chciał kupić zabawki.
Wyszłam z kuchni i ruszyłam do wyjścia. Po drodze zatrzymał mnie Harry.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Jadę do domu.
-Przecież piłaś.
-No to pójdę na pieszo.-wzruszyłam ramionami.
-Nie ma mowy, stąd jest za daleko do domu.
-Zawieziesz mnie?-uśmiechnęłam się.
-Ja też piłem. Zostajemy u Niall'a.
-Genialnie.-mruknęłam.
-Co się stało?
-Gadałam z Liamem.-spuściłam wzrok.
-Nie za dobrze poszło, co?-chłopak spojrzał mi w oczy.
-Tak.-szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
-Chodź.-Harry złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do pierwszej sypialni i zaczęliśmy się całować. Loczek zaczął mnie rozbierać, ale ja nie protestowałam. Nie wiem czemu, przecież dużo nie wypiłam. Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Położyłam się na łóżku i całkowicie oddałam Harry'emu...

~*~

Otwarłam leniwie oczy i usiadłam na łóżku. Obok mnie spał Harry. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam.
-Pobudka!-do pokoju wszedł Liam.-Sorry, nie wiedziałem, że jesteś z Harry'm.-mruknął i wyszedł z sypialni. Szybko wyszłam z łóżka, założyłam jeansy i koszulę Harry'ego i wybiegłam z pokoju za chłopakiem. 
-Liam, poczekaj!-złapałam go za rękę.
-O co ci chodzi Annie? Ja już wiem wszystko. Nie mogłaś od razu powiedzieć, że ty i Harry jesteście razem?
-Bo do dnia wczorajszego nie byliśmy razem. Nawet nie wiem, czy teraz jesteśmy.-mruknęłam.
-To my nie jesteśmy razem?-podszedł do mnie Harry, ubrany tylko w spodnie. No tak, ja miałam jego koszulę.
-Ja... ja... Dajcie mi na razie spokój, okej?
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Weszłam do salonu i spojrzałam na ramkę ze zdjęciami. W całym domu było ich pełno. Kiedy działo się coś ciekawego, robiliśmy zdjęcie, a potem je wywoływaliśmy. I tak oto cały dom jest wypełniony naszymi wspólnymi zdjęciami. Przez ren miesiąc, kiedy mieszkałam u Harry'ego, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Wiedziałam już, co mam zrobić. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.
-Annie, jesteś w domu? Widziałem twój samochód na podjeździe...-Harry nie dokończył, bo rzuciłam mu się na szyję.-Czyli pojęłaś już decyzję?
-Mhm.-uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka.
Liam przestał odzywać się do mnie i do chłopaków. Kiedy mijałam go na ulicy, on po prostu mnie ignorował. A to wszystko przeze mnie, tak jak chłopaków. Rozumiem, że mógł przestać odzywać się do mnie, ale dlaczego do nich też? Ciągle miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlaczego od razu mu nie powiedziałam, że nic do niego nie czuję? Wtedy może byłoby inaczej...

~rok później~

Wysłaliśmy mu zawiadomienie o ślubie, ale nikt nie wierzył, że przyjedzie. Od tej imprezy nie odezwał się do żadnego z chłopaków ani do mnie. To ja zepsułam ich przyjaźń.
Ja i Harry odbieraliśmy życzenia i prezenty ślubne. Nagle zobaczyłam, że do restauracji wchodzi Liam.
-Liam, stęskniliśmy się za tobą-powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Ja za wami też.-uśmiechnął się brunet.-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.-pocałował mnie w policzek.
-Dzięki.-przytuliłam się do niego.-Harry, zobacz, kto przyszedł!-powiedziałam do mojego męża. Jakoś dziwnie to brzmi.
-O co chodzi?-Harry podszedł i objął mnie w talii.-Liam, część stary! Dlaczego się nie odzywałeś?
-Musiałem przemyśleć kilka spraw.
-Ale żeby rok się nie odzywać?-zaśmiał się Loczek.
-Sorry, głupio wyszło.-uśmiechnął się Liam.
-Może zostaniesz na przyjęciu?-zaproponowałam.
-Przepraszam, nie mogę. Wyjeżdżam.
-Gdzie?-uśmiechnęłam się.
-Do Stanów Zjednoczonych.
-To fajnie.-uśmiechnęłam się.-Na ile?
-Na zawsze.-chłopak westchnął.
-Dlaczego?-do oczu napłynęły mi łzy.
-Poznałem kogoś. Muszę już lecieć. Pa.-chłopak pocałował mnie w policzek i przytulił, pożegnał się z Harry'm i wyszedł.
Spojrzałam na Harry'ego, w oczach miałam łzy.
-Przepraszam, to przeze mnie, ja...
-To nie twoja wina.-Loczek przytulił mnie.-Przynajmniej jest szczęśliwy.

Postanowiliśmy nie mówić chłopakom o wizycie Liama. Nigdy więcej go nie widzieliśmy...

sobota, 28 września 2013

1000 wyświetleń! :)

Yay, 1000 wyświetleń :) Co tu dużo mówić, dzięki tym, którzy odwiedzali lub odwiedzają tego bloga, bo to dzięki nim liczba wyświetleń rośnie :) dzisiaj tak krótko, nie wiem, kiedy pojawi się nowy imagin. Chociaż te wyświetlenia mnie trochę pocieszyły, to i tak mam wątpliwości, czy jest sens nadal go prowadzić...

czwartek, 26 września 2013

# 22 Harry część II

No hej :) mamy II część. Miała być tylko jedna, ale wyszły dwie. Mam nadzieję, że się wam spodoba :) To dla Gosi, która tak ładnie prosiła mnie o następną część na skypie :*


-Dowiesz się w swoim czasie.-pocałowałam przyjaciółkę w policzek i poszłam do domu. 

Przebrałam się w to i związałam włosy w luźnego koka. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Nie chciało mi się iść na pieszo, więc pojechałam swoim samochodem. Droga zajęła mi 15 minut. Wysiadłam z auta, podeszłam do drzwi i zapukałam. Usłyszałam kroki, a po chwili przekręcanie kluczy w zamku.



-Hej Annie.-chłopak pocałował mnie w policzek.-Wejdź!
Weszłam do środka. Dom był jasny, przestronny i świetnie urządzony.
-To co oglądamy?-zapytałam, siadając na kanapie.
-Może jakiś horror?-odpowiedział Loczek, siadając obok mnie.
-Okej.-uśmiechnęłam się.
-Zamawiamy pizzę czy coś? Bo raczej nic nie ugotuję.
-Czemu nie?
-Dobra, to ja lecę po telefon.-chłopak poszedł do swojego pokoju, a ja włączyłam telewizor. Włączyliśmy film, ale po chwili przyjechał dostawca z pizzą, więc poszliśmy do kuchni. 
-Wiesz, że do dnia wczorajszego cię nienawidziłam?
-A ja wręcz przeciwnie.-uśmiechnął się chłopak.
-Co?-prawie udławiłam się kawałkiem pizzy.
-Wszystko okej?-wystraszył się.
-Tak.-pokiwałam głową.-Myślałam, że ty też mnie nie lubisz.
-Zakochałem się w tobie, jak poznaliśmy się w liceum. Chciałem ci to powiedzieć, ale nie wiedziałem, jak.
-Ty? Harry Styles? Największy podrywacz w całej szkole? Nie wierzę!
-No to uwierz, bo tak jest. Z innymi laskami było jakoś łatwiej. A poza tym wiedziałem, że nie żywisz do mnie sympatii, więc nawet nie próbowałem. Ale teraz już wiesz.
-Aww, to słodkie.-uśmiechnęłam się.
Kiedy zjedliśmy, poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie i przytuliłam się do Harr'ego. Chyba na trzecim filmie moje powieki robiły się coraz cięższe. W końcu zamknęłam oczy.
-Pobudka.-obudził mnie głos Harr'ego.
-Ja nie spałam.-otwarłam szybko oczy.
-Oczywiście.-chłopak przewrócił oczami.-Czyli koniec seansu, tak?
-Mhm. To w takim razie dobranoc.-wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę przedpokoju.
-A gdzie ty idziesz? Mój pokój w drugą stronę.-uśmiechnął się Loczek.
-A mój samochód w tą.-wskazałam palcem na drzwi.
-Nigdzie nie jedziesz.-Harry podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Ej, a ty się za bardzo nie zapędzasz?
-No to w takim razie... Może po tym dzisiejszym wyznaniu zostaniesz moją dziewczyną?
-Ale tak na pierwszej randce...
-Czemu nie?-chłopak wzruszył ramionami.
-No dobra, zostanę twoją dziewczyną.-uśmiechnęłam się.
-Ale fajnie!-chłopak podniósł mnie i zakręcił kilka razy.
-Jadę do domu.-powiedziałam, kiedy postawił mnie na ziemi.
-Nie, zostań tutaj, proszę.-Harry zrobił minę szczeniaczka.
-Naprawdę nie mogę. Jutro rano idę z Dani na basen.
-Okej. W takim razie do poniedziałku?
-Mhm. Pa.-pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z domu. 
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do siebie. Wzięłam prysznic i poszłam spać.

~*~

Wstałam o dziewiątej, wzięłam prysznic i ubrałam się w to. Kiedy kończyłam śniadanie usłyszałam dzwonek do drzwi.
-To co, idziemy?-zapytała uśmiechnięta Dani.
-Mhm.-wzięłam torbę i wyszłyśmy z domu. 
Na basenie szybko przebrałyśmy się i weszłyśmy do wody. Fajnie się pływało i w ogóle, kiedy moja przyjaciółka zaczęła wpatrywać się w jeden punkt.
-Zobacz, kto przyszedł.-dziewczyna uśmiechnęła się i wskazała na jakiegoś chłopaka. Dlaczego Harry tu przyszedł?
-A ty co, zakochałaś się w nim? Kiedy wypowiadałaś kiedyś jego imię to wyglądałaś, jakbyś miała zwymiotować. A teraz uśmiech?
-Od jakiegoś czasu mi się podoba, ale na razie nic ci nie mówiłam, bo nie wiedziałam, jak zareagujesz.-na jej policzki wstąpiły rumieńce.
Cholera! Dopiero teraz mi o tym mówi?
-Cześć dziewczyny.-podszedł do nas uśmiechnięty Harry.
-Czego tu szukasz? Nowej laski do wyrwania?-zaśmiała się Dani. Gdyby mi nie powiedziała, że się w nim zakochała, to wcale bym nie powiedziała, że tak jest. Świetnie udawała, że go nie lubi.
-Właściwie przyszedłem do swojej dziewczyny.
-Która ma takie nieszczęście?
Nie mów tego, nie mów tego, nie mów tego. 
-To ty nie wiesz? Annie to moja dziewczyna.-chłopak uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Miałam ochotę się utopić.
-Niespodzianka?-powiedziałam niepewnie.
-Co?-Dani wyglądała, jakby miała się rozpłakać.
-Dani, ja nie wiedziałam...
-Ale mówiłaś mi, że go nienawidzisz, więc nic ci nie mówiłam, bo bałam się twojej reakcji.
-Sorry, okej? W piątek on i jego rodzice byli u nas na kolacji. I wtedy zmieniło się moje zdanie o nim.
-Nienawidzę cię!-krzyknęła mi w twarz.
-Dani, przepraszam.
-Nie odzywaj się do mnie.-dziewczyna wyszła z basenu i poszła do szatni.
-Przepraszam Annie, nie powinienem przychodzić.-powiedział Harry i spuścił głowę
-Nic się nie stało.-wymusiłam uśmiech.-Idziemy stąd?-wyszłam z wody i spojrzałam na chłopaka.
-Mhm.
Oboje udaliśmy się do szatni. Szybko wysuszyłam się i ubrałam, ale Harry i tak był szybszy.
-Gotowa?
-Mhm. 
Złapałam chłopaka za rękę i splotłam nasze palce ze sobą. Szliśmy tak przez miasto, rozmawiając. Harry ciągle mnie pocieszał, ale i tak było mi smutno.
-Hej, co jest?-chłopak objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Jest mi smutno, ale zarazem jestem zła na Dani.-spuściłam głowę.
-Przepraszam, nie powinienem przychodzić na basen.
-To nie twoja wina.-spojrzałam na Loczka.
-Chyba wiem, jak cię pocieszyć.-uśmiechnął się.
-Jak?-przygryzłam dolną wargę.
Harry pochylił się nade mną i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Stanęłam na palcach i założyłam ręce na jego szyi. Chłopak objął mnie w talii i pogłębił pocałunek. Pech (znaczy nie dla mnie) chciał, że w pobliżu stała Dani ze swoimi nowymi "przyjaciółkami". Spojrzałam na nią. Była wściekła. Powiedziała coś i poszła sobie.
-Poprawiłem ci humor?-uśmiechnął się Loczek.
-Mhm.-pokiwałam głową.
-To fajnie.-chłopak złapał moją rękę i ruszyliśmy dalej.-To do kogo idziemy, do mnie czy do ciebie?
-Mi tam obojętnie.-wzruszyłam ramionami.
-Do mnie bliżej.-uśmiechnął się.
-W takim razie do ciebie.

~*~

-Odwieziesz mnie do domu? Jutro szkoła, muszę się wyspać.-przeciągnęłam się i ziewnęłam.
-Przecież możesz spać u mnie.
-Ale nie mam książek, ani ciuchów na jutro.
-No to jutro po drodze do szkoły wstąpimy do ciebie. Przebierzesz się i spakujesz.-uśmiechnął się Harry.
-Nie, zawieź mnie do domu, proszę.-zrobiłam minę smutnego szczeniaczka.
-Nie ma mowy.
Chłopak podszedł do mnie, złapał w talii i przewiesił sobie przez ramię.
-Puść mnie!-krzyczałam i waliłam pięściami w jego plecy.
On tylko się śmiał. W końcu dotarliśmy do jego sypialni. Postawił mnie na ziemi i otwarł szafę.
-Łap!-chłopak rzucił we mnie koszulką i bokserkami.
-Nienawidzę cię.-rzuciłam w jego kierunku złowrogie spojrzenie.
-Też cię kocham.-wyszczerzył się Loczek.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w "piżamę" i wróciłam do pokoju Harr'ego.
-Wyglądasz ślicznie.-chłopak podszedł do mnie, objął mnie w talii i pocałował w czoło.
-Wcale, że nie.-założyłam ręce na piersi.
-Już nie masz odwrotu kochanie.-Loczek uśmiechnął się.
Położyłam się pod kołdrą i od razu zasnęłam. Nie słyszałam nawet, jak Harry wchodzi do pokoju.

~*~

-Śniadanko?-przywitały mnie słowa Harr'ego.
-Mhm.-przetarłam oczy.
Zjadłam płatki z mlekiem, ubrałam się i wyszliśmy z domu. Po drodze wstąpiliśmy do mnie. Przebrałam się w to. Spakowałam książki i pojechaliśmy do szkoły. Wysiadłam z auta, podeszłam do Harr'ego i złapałam go za rękę. Każdy się na nas dziwnie patrzył, bo wszyscy znali nas głównie z tego, że zawsze się kłócimy.
-Ile masz dzisiaj lekcji?-zapytał mój chłopak.
-Siedem, a ty?
-Sześć.-Loczek wyszczerzył się.
-Ale masz fajnie.-mruknęłam pod nosem.
-Oj nie przesadzaj, nie jest tak źle.-chłopak pocałował mnie w policzek.-Poczekam na ciebie.
-Niby po co? Przecież trafię sama do domu.
-No dobra, wpadniesz do mnie po lekcjach?
-Nie wiem, zobaczę. Muszę lecieć, mam angielski. Pa.-pocałowałam Harr'ego i poszłam do sali.
Usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam z torby książki. 
-Hejka Annie, co tam?-obok mnie usiadła Dani.
-Co, twoje nowe przyjaciółki cię wystawiły?-powiedziałam z ironią.
-O co ci chodzi?
-Wiesz, o co mi chodzi.-powiedziałam i przesiadłam się do innej ławki.

~*~

Zabrzmiał ostatni dzwonek. Spakowałam książki i wyszłam ze szkoły. Na parkingu stał Harry i z kimś rozmawiał.
-Mówiłam, żebyś nie czekał.-podeszłam do niego i przytuliłam się.
-Oj tam, o tam. Właśnie, to jest Stan.-chłopak wskazał na blondyna, stojącego obok niego.
-Hej. Jestem Annie.-pomachałam do Stan'a.
-Wiesz, ile o tobie słyszałem? Harry cały czas o tobie gadał.-blondyn zaczął się śmiać.
-Aww, to słodkie.-pocałowałam Harr'ego w policzek.-Dzisiaj na angielskim przysiadła Dani i udawała, że nic się nie stało.
-A ty co zrobiłaś?
-Wygarnęłam jej i się przesiadłam.-wzruszyłam ramionami.
-To co, jedziemy do domu?
-Mhm.-pokiwałam głową.

*tydzień później*

-Annie, jesteśmy!-usłyszałam głos mamy z przedpokoju.
Złapałam Harr'ego za rękę i poszłam przywitać się z rodzicami.
-Hej kochanie.-rodzicielka pocałowała mnie w policzek.-cześć Harry...-mama spojrzała na nasze splecione palce.-To wy... razem? I nie kłócicie się?
-Nie.-uśmiechnęłam się triumfalnie.
-A co tam u Dani?
-No właśnie... Ja i Dani się już nie przyjaźnimy.
-A co się stało?-zapytał tata.
-Później wam opowiem, okej? Teraz jedziemy przywitać się z rodzicami Harr'ego. Nie jesteście na mnie źli, że was zostawiam?
-Nie, no co ty kochanie.-uśmiechnęła się mama.
-W takim razie my lecimy, pa.-pocałowałam ją w policzek i wyszliśmy z domu.

W ogóle nie odzywam się do Dani. Mam teraz nowych, lepszych przyjaciół.

środa, 25 września 2013

# 21 Harry część I

Nareszcie jest! Sorki, że tak długo nie pisałam, ale ciągle zmieniała mi się koncepcja na tego imagina, a poza tym od czwartku do soboty wogóle nie wchodziłam na komputer. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;). Miłego czytania :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

-Wychodzę!-krzyknęłam, otwierając drzwi.
-A gdzie się wybierasz?-w przedpokoju stanęła moja mama i założyła ręce na piersi.
-Idę do Dani, a potem może na jakieś zakupy, czy coś.
-Dzisiaj na kolację przychodzą nasi znajomi i ty...-rodzicielka wskazała na mnie palcem.-na niej będziesz.
-Ale mamo!
-Nie próbuj dyskutować, bo to i tak nic nie da.-mama poszła z powrotem do kuchni.
Poszłam do swojego pokoju. Uszykowałam ubrania, które miałam zamiar założyć i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Następnie założyłam toZwiązałam włosy w luźnego koka i zeszłam na dół. Pomogłam mamie w nakrywaniu do stołu. Po chwili wszystko było gotowe. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
-Mamo, a którzy wasi znajomi przychodzą?-odwróciłam się w stronę rodzicielki.
-Anne i Robin Styles.
-O nie, nie, nie. Tylko mi nie mów, że Harry będzie z nimi.
-Będzie, a co?
-Mamo, proszę, pozwól mi wyjść z domu, ja go nienawidzę.-podbiegłam do rodzicielki i o mało nie błagałam jej na kolanach.
-Nie ma mowy.-zabrzmiał dzwonek do drzwi.-Widzisz, nawet nie zdążyłabyś wyjść. Pójdę otworzyć.
-Super.-mruknęłam pod nosem, a w salonie pojawili się znajomi rodziców z Harry'm.
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry Annie.-mama Harr'ego przytuliła mnie na powitanie.
-Hej.-Loczek pomachał z uśmiechem.



-Cześć.-od razu popsuł mi się humor.
Perspektywa spędzenia najbliższych kilku godzin z tym dupkiem raczej mnie nie cieszyła. Nie lubię go, ba, nienawidzę! To typ gościa "bo co to nie on". Na samą myśl o nim mnie otrząsało. Czasami zdarzało się nam gadać, ale i tak po chwili nasza rozmowa się kończyła, bo wkurzały mnie te jego przechwałki.
Usiedliśmy przy stole. Ja naprzeciwko Harr'ego. Od powitania nie odezwałam się do niego ani słowem.
-Może pójdziecie do twojego pokoju, co? Porozmawiacie w samotności.-uśmiechnęła się moja mama.
Rzuciłam jej zabójcze spojrzenie, ale nikt oprócz niej tego na szczęście nie zobaczył.
-To co, idziemy?-westchnęłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju, a Harry za mną. Weszliśmy do środka, a ja zamknęłam drzwi.
-Fajny pokój.-powiedział Loczek, rozglądając się.
-Dzięki.-chłopak usiadł na łóżku, a ja na fotelu.
Gdyby nie to, że ciągle podrzucał jakieś tematy do rozmowy, to w ogóle bym się do niego nie odezwała. Zmienił się. Dosyć dawno z nim nie gadałam, więc myślałam, że to skończony idiota. A jednak się myliłam.
-Harry, zbieramy się. Ja i tata jutro wcześnie wyjeżdżamy.-zawołała z dołu mama Harr'ego.
-No to... do poniedziałku.-uśmiechnął się chłopak.
-Do poniedziałku.
Loczek pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Ja też zeszłam na dół, żeby pożegnać gości.
-To cześć.-Harry pomachał i wyszedł z domu.
-Pa.-uśmiechnęłam się.
Drzwi wejściowe zamknęły się. Pomogłam mamie w sprzątaniu po kolacji. Ona myła naczynia, a ja wycierałam.
-O której jutro wyjeżdżacie?-zapytałam rodzicielkę.
-Wcześnie, więc nie będziemy cię budzić.
-Ale ja chciałabym się z wami pożegnać.
-No dobrze, obudzę cię.-uśmiechnęła się.
-Okej, to ja idę spać. Dobranoc.-pocałowałam mamę w policzek i poszłam do siebie.
Wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i położyłam się w łóżku. Chwilę później zasnęłam.

~*~

-Kochanie, my wyjeżdżamy. Wszystko wiesz, tak?
-Mhm.-leniwie otwarłam oczy.
-Okej, to widzimy się za tydzień. Pa.-mama pocałowała mnie w policzek.
-Pa.-odpowiedziałam i przekręciłam się na drugi bok. Po chwili znowu spałam.

Obudziłam się o dziesiątej. Wyszłam z łóżka, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w to i zeszłam na dół. Włączyłam muzykę, a następnie zabrałam się za przygotowanie śniadania. Zjadłam płatki z mlekiem, posprzątałam po sobie i wyszłam z domu na spacer. Cały tydzień bez rodziców, jak cudownie! Z kieszeni spodni wyjęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki.
-Hej Dani. Mam wolną chatę, robimy babski wieczór? Możesz oczywiście u mnie nocować.
-Okej, ale najpierw zakupy, co ty na to?
-Dobra, spotkajmy się za 20 minut w centrum handlowym.
-Okej, pa.
-Pa.-schowałam telefon i ruszyłam w stronę galerii.

~*~

-Ale mnie nogi bolą.-jęczała Dani.
-Nie marudź, przynajmniej kupiłyśmy dużo ciuchów. Chyba warto pocierpieć, co?-uśmiechnęłam się.
-Dla ciuchów wszystko.-zaczęłyśmy się śmiać.-A tak w ogóle, to gdzie pojechali twoi rodzice?
-Na wakacje z rodzicami Harr'ego.
-Nawet mi o nim nie mów.
Usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni.
-Halo?
-Dzisiaj. Wieczór. Filmy. Popcorn. U mnie. Co ty na to?
-Mam to traktować jak randkę?
-Jeżeli chcesz.
-No to randka, tak? U ciebie?
-Mhm.
-Okej, będę za dwie godziny.
-To pa.
-Cześć.
Dani dziwnie na mnie patrzyła.
-Sorki, możemy przełożyć nasz babski wieczór na jutro? Idę na randkę.
-Spoko. A powiesz mi, z kim?
-Dowiesz się w swoim czasie.-pocałowałam przyjaciółkę w policzek i poszłam do domu. 

wtorek, 17 września 2013

# 20 Josh

No hej :) dzisiaj Josh. Jakby ktoś nie wiedział, to perkusista. Jeździ z chłopakami w trasy koncertowe. I postanowiłam o nim napisać. tego imagina dedykuję mojej przyjaciółce Kwietniowej i kuzynce Gosi, iż gdyż ponieważ się nim jaramy ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Weszłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni.
-Hej chłopacy i...-przy stole siedział jakiś nieznany mi przystojniak.



-Josh.-dokończył za mnie chłopak i uśmiechnął się.
-Jest perkusistą.-wyszczerzył się Niall.
-I?
-Ty lubisz perkusistów.-odpowiedział Louis.
-Ojeju, i co z tego?-przewróciłam oczami.
-Nie, nic.-wzruszył ramionami Tommo.
-Dzisiaj idziemy na zakupy, co nie?-usiadłam przy stole i uśmiechnęłam się szeroko.
-No wiesz...-zaczęli wykręcać się chłopacy.
-Ej, obiecaliście.-zrobiłam obrażoną minę i założyłam ręce na piersi.
-A nie możesz iść sama?-westchnął Liam.
-Mogę, ale już dawno mówiliście, że ze mną pójdziecie.
-Pójdziemy, ale kiedy indziej, obiecujemy.-powiedział Harry.
Wszyscy położyli lewą dłoń na sercu. 
-Dobra, w takim razie ja się zwijam.-wstałam z krzesła i wzięłam bluzę.
-A nie zjesz śniadania? Zrobiłem naleśniki, twoje ulubione?-Niall zrobił minę smutnego psiaczka.
-Kiedy indziej, obiecuję.-pocałowałam blondyna w policzek i miałam już wyjść z kuchni, ale zatrzymał mnie Josh.
-Hej, ja nie ma dzisiaj co robić. Mogę iść z tobą, jeśli chcesz.-uśmiechnął się chłopak.
-Byłoby fajnie.-odwzajemniłam uśmiech.
-Uuuuuu.-wyszczerzyli się chłopacy.
-Zachowujecie się jak dzieci.-spiorunowałam ich spojrzeniem.-To co, idziemy?-zwróciłam się do Josh'a.
-Pewnie.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do centrum handlowego. Chodziliśmy po całej galerii, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Obeszliśmy chyba wszystkie sklepy, a ja niczego nie znalazłam. Na końcu weszliśmy do sklepu Vans. Kupiłam sobie miętowe trampki i taką samą czapkę jak Josh. Po zakupach poszliśmy do Nando's coś zjeść, a następnie wróciliśmy do domu chłopaków. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-I jak zakupy?-zapytał Harry.
-Marnie.-westchnęłam.
-Głodni?-uśmiechnął się Niall. Czy on myśli tylko o jedzeniu?
-Nie, byliśmy w Nando's.-odpowiedziałam.
-I nic mi nie kupiliście.-blondyn zrobił obrażoną minę.
-Przepraszam.-pocałowałam chłopaka w policzek.-Co oglądacie?
-"Paranormal activity".-spojrzał na mnie Zayn.
-To ja już chyba pójdę.-wstałam z kanapy.
-Nigdzie się nie ruszasz.-pociągnął mnie za nadgarstek Niall.
-Ale ja nie będę mogła spać w nocy.-zrobiłam smutną minę.
-Masz Josha obok siebie.-wyszczerzył się Louis.
-Przestań!-rzuciłam w chłopaka poduszką.-Nie, ja na prawdę idę. Przecież wiecie, że nie lubię horrorów.
-Przecież to w ogóle nie jest straszne.-wzruszył ramionami Zayn.
-Jakby co, to możesz się przytulić do Josh'a.-uśmiechnął się Niall i zabawnie poruszył brwiami.
-O co wam chodzi?
-O nic.-powiedział Liam.
-To co, oglądamy?-westchnęłam.
-Taaak!-krzyknęli wszyscy.
No i zaczął się film. Jako, że siedziałam na brzegu kanapy, mogłam przytulić się tylko do Josha. Nigdy nie lubiłam horrorów. Film ledwie się zaczął a ja już siedziałam wtulona w chłopaka. Jakoś wytrwałam te półtorej godziny co chwilę zamykając oczy. Nareszcie film się skończył. Louis włączył światło w pokoju, a ja odsunęłam się od Josh'a i wstałam z kanapy.
-No to teraz ktoś musi mnie odprowadzić.-spojrzałam na chłopaków rozmawiających o filmie.
-A nie możesz iść sama?-zaczęli marudzić.
-Nie trzeba było nalegać, żebym została. To co, kto idzie?
-Ja idę do domu, więc mogę cię odprowadzić.-uśmiechnął się Josh.
-Dzięki.-odwzajemniłam uśmiech.-Chociaż jeden porządny.-rzuciłam pogardliwe spojrzenie w stronę chłopaków.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu. Kurczowo chwyciłam się ramienia Josh'a i co chwilę się rozglądałam.
-Hej, nie bój się. Nie jesteś sama.-uśmiechnął się chłopak.
-To wszystko przez ten film.-mruknęłam pod nosem.
Do mojego domu nie było daleko, więc po chwili staliśmy już pod drzwiami.
-Dzięki za odprowadzenie.-pocałowałam Josh'a w policzek.
-Drobiazg.-uśmiechnął się chłopak.
Między nami zapadła cisza. Nagle Josh przysunął się do mnie i musnął moje usta. Założyłam mu ręce na szyi, a on objął mnie w talii. Zaczęliśmy namiętne się całować. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie.
-Jeszcze raz dzięki.-uśmiechnęłam się i weszłam do domu.

~*~

-Cześć chłopaki!-weszłam do kuchni.
-Hej!-odpowiedzieli chórem.
-Masz ochotę na naleśniki?-uśmiechnął się Niall.
-Jadłam śniadanie.
-Ej!-chłopak zrobił smutną minę i wskazał na talerz pełen naleśników.
-No dobra, daj jednego.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
Blondyn postawił przede mną talerz.
-Proszę bardzo.
-Dziękuję.-zabrałam się za jedzenie.-Nie ma dzisiaj Josh'a?-zapytałam niby od niechcenia.
-Wyjechał na tydzień.-odparł Harry.
-A co?-wyszczerzył się Louis.
-A nic.-wytknęłam język w stronę chłopaka.

~*~

Siedzieliśmy przy stole w kuchni i jedliśmy śniadanie, kiedy do pomieszczenia wpadł Josh.
-Hej wszystkim.-usiadł na krześle.-Mam news'a.
-No dawaj.-pogonił go Niall.
-Mam dziewczynę.-chłopak uśmiechnął się szeroko.
Auć. To zabolało. Niech trochę pomyśli, co robi. Najpierw całuje mnie, a potem umawia się z inną. Wyszłam z domu i skierowałam się do parku.
-Annie, czekaj!-usłyszałam za sobą głos Josh'a.-Co się stało?
-Zraniłeś mnie, wiesz?
-Ale o co... Ale ja jestem głupi.-chłopak zaczął się śmiać.
-O co ci chodzi?
-Annie, to o ciebie mi chodziło, jak opowiadałem chłopakom. A ty pomyślałaś, że jestem z kimś innym.
-Pomyślałam.
-Przepraszam. Annie?
-Tak?
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Mhm.-pokiwałam głową i rzuciłam się chłopakowi na szyję.

sobota, 14 września 2013

# 19 Liam

No hej :) dzisiaj Liam. Tak w sumie to krótki wyszedł w porównaniu do ostatniego Louis'a, ale mam nadzieję, że i tak się wam spodoba :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Poznałam Liam'a 2 lata temu na domówce mojej przyjaciółki. Gadka, szmatka i umówiliśmy się na randkę. Potem druga, trzecia i tak dalej. Zostaliśmy parą. Trzymaliśmy się za ręce, przytulaliśmy, całowaliśmy. No jak każda para. Później przeprowadziłam się do mojego chłopaka. Wszystko było pięknie, ale zaczęliśmy się kłócić. Na początku dosyć rzadko, aż w końcu nie było dnia bez kłótni. Oczywiście po każdej się godziliśmy, ale następnego dnia powtórka z rozrywki. Trwało to jakieś 2 miesiące, aż coś we mnie pękło.

-Miałaś to zrobić!-krzyknął wściekły Liam.
-Sorry, nie miałam czasu. Pójdę jutro.-odparłam spokojnie.
-Nie, teraz to ja sam sobie po to pójdę. Dzięki za fatygę.-chłopak miał już wyjść z mieszkania, ale ja miałam mu jeszcze coś do powiedzenia.
-Wiesz co? Mam tego serdeczne dość. Ciągle jestem na twoje zawołanie, a ty i tak tego nie doceniasz. Z nami koniec!-wzięłam torbę i wyszłam z trzaskiem drzwi.
-Zaczekaj Annie, przepraszam.-brunet dogonił mnie i złapał za rękę.-Już nie będę na ciebie krzyczał. Proszę, wróć do domu.
-Już nie będziesz? Wiesz, ile razy to słyszałam?
-Przepraszam.
-Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. To koniec i nic tego nie zmieni.
Liam puścił moją rękę, a ja odeszłam ze łzami w oczach. Wróciłam do swojego mieszkania, w którym mieszkałam, zanim przeprowadziłam się do swojego chłopaka. Na szczęście w szafie były jakieś ciuchy. Zostawiłam je tutaj tak na wszelki wypadek. Lodówka jednak świeciła pustkami. Postanowiłam pójść na zakupy. Wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania. W supermarkecie pomiędzy regałami zobaczyłam Zayn'a. Przeszłam szybko, żeby mnie zauważył. Przeszłam do działu ze słodyczami. Przeglądałam półki w poszukiwaniu moich ulubionych ciastek, kiedy poczułam rękę na ramieniu.
-Annie, co jest?
-Jak to co? Robię zakupy.
-Widzę, że szukasz swoich ulubionych ciastek, czyli coś się jednak stało.
No tak, kupowałam je, kiedy było mi smutno. No to się wydało.
-Wcale nie. Po prostu mam na nie ochotę.-postanowiłam jeszcze trochę pokłamać, może a nóż się uda.
-Nie kłam, wiem, że zerwałaś z Liam'em. Siedzi u mnie w mieszkaniu i żali się Perrie.
-No dobra, zerwałam z nim, bo miałam wszystkiego dość.
-Wszystkiego?
-Codziennie się kłóciliśmy, a przed wszystkimi udawaliśmy, że wszystko jest dobrze.
-Szkoda, że się wam nie ułożyło.
-Szkoda.-wyszeptałam.-Znalazłam!-wrzuciłam do koszyka dwa pudełka ciastek.-Sorry, muszę już iść. Pa.-pocałowałam Zayn'a w policzek i ruszyłam w stronę kas.
Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i wróciłam do domu. Rozpakowałam zakupy i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz: 32 nieodebrane połączenia (w tym jedno od Zayn'a i dwa od Perrie) i 15 wiadomości. Usunęłam je bez czytania, bo już znałam ich treść. Rzuciłam komórkę na stolik i usiadłam na kanapie. Nie płakałam, bo wylałam ich przez Liam'a zbyt dużo.

~*~

Liam wyjechał w trasę koncertową, więc pojechałam do jego mieszkania po swoje rzeczy. Weszłam do środka. Zaczęłam pakować moje ubrania i w oczy rzuciły mi się ramki ze zdjęciami. Podeszłam do szafki. Cztery zdjęcia. Cztery zdjęcia, które przedstawiały najlepsze momenty mojego życia. Pierwsze z Liam'em na imprezie u mojej przyjaciółki. To wtedy go poznałam. Na myśl o tych wspomnieniach uśmiechnęłam się delikatnie. Następne zdjęcie. Poznanie Louis'a, Harr'ego, Niall'a i Zayn'a. Kolejne. Ja i Laim już jako para. Przytuleni do siebie i tacy szczęśliwi. Ostatnie zdjęcie. Moja impreza urodzinowa. Nasi przyjaciele i my, całujący się. Po moim policzku spłynęła łza. Dokończyłam pakowanie i wyszłam z mieszkania.

~miesiąc później~

Po powrocie z pracy zajrzałam do skrzynki pocztowej. Znalazłam w niej kilka kopert. Weszłam do mieszkania, rzuciłam torbę na kanapę i wzięłam do ręki pocztę. Rachunek, bank, rachunek, reklama... list?
Otwarłam kopertę nożem i wyjęłam z niej kartkę. Przeczytałam treść listu i po moich policzkach spłynęły łzy. To od Liam'a. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam pisać. Nic mi nie wychodziło. Wyrzuciłam kolejną kulkę papieru do kosza i zobaczyłam przyklejoną do niego karteczkę, na której napisane było "I miss you." Wstałam i podeszłam do drzewa, bo zobaczyłam kolejną. "And nothing hurts like no you." Kilka drzew dalej jeszcze jedna.  "And no one understands..." I znowu. "...what we went through.". Jeszcze jedna. "It was short." I kolejna. "It was sweet." Ostatnia. "We tried." Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Liam'a.


Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Przepraszam, kochanie.-chłopak pocałował mnie w czoło.-Tak bardzo cię przepraszam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Od tamtej pory prawie w ogóle się nie kłóciliśmy.