No hej :) dzisiaj Liam. Tak w sumie to krótki wyszedł w porównaniu do ostatniego Louis'a, ale mam nadzieję, że i tak się wam spodoba :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Poznałam Liam'a 2 lata temu na domówce mojej przyjaciółki. Gadka, szmatka i umówiliśmy się na randkę. Potem druga, trzecia i tak dalej. Zostaliśmy parą. Trzymaliśmy się za ręce, przytulaliśmy, całowaliśmy. No jak każda para. Później przeprowadziłam się do mojego chłopaka. Wszystko było pięknie, ale zaczęliśmy się kłócić. Na początku dosyć rzadko, aż w końcu nie było dnia bez kłótni. Oczywiście po każdej się godziliśmy, ale następnego dnia powtórka z rozrywki. Trwało to jakieś 2 miesiące, aż coś we mnie pękło.
-Miałaś to zrobić!-krzyknął wściekły Liam.
-Sorry, nie miałam czasu. Pójdę jutro.-odparłam spokojnie.
-Nie, teraz to ja sam sobie po to pójdę. Dzięki za fatygę.-chłopak miał już wyjść z mieszkania, ale ja miałam mu jeszcze coś do powiedzenia.
-Wiesz co? Mam tego serdeczne dość. Ciągle jestem na twoje zawołanie, a ty i tak tego nie doceniasz. Z nami koniec!-wzięłam torbę i wyszłam z trzaskiem drzwi.
-Zaczekaj Annie, przepraszam.-brunet dogonił mnie i złapał za rękę.-Już nie będę na ciebie krzyczał. Proszę, wróć do domu.
-Już nie będziesz? Wiesz, ile razy to słyszałam?
-Przepraszam.
-Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. To koniec i nic tego nie zmieni.
Liam puścił moją rękę, a ja odeszłam ze łzami w oczach. Wróciłam do swojego mieszkania, w którym mieszkałam, zanim przeprowadziłam się do swojego chłopaka. Na szczęście w szafie były jakieś ciuchy. Zostawiłam je tutaj tak na wszelki wypadek. Lodówka jednak świeciła pustkami. Postanowiłam pójść na zakupy. Wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania. W supermarkecie pomiędzy regałami zobaczyłam Zayn'a. Przeszłam szybko, żeby mnie zauważył. Przeszłam do działu ze słodyczami. Przeglądałam półki w poszukiwaniu moich ulubionych ciastek, kiedy poczułam rękę na ramieniu.
-Annie, co jest?
-Jak to co? Robię zakupy.
-Widzę, że szukasz swoich ulubionych ciastek, czyli coś się jednak stało.
No tak, kupowałam je, kiedy było mi smutno. No to się wydało.
-Wcale nie. Po prostu mam na nie ochotę.-postanowiłam jeszcze trochę pokłamać, może a nóż się uda.
-Nie kłam, wiem, że zerwałaś z Liam'em. Siedzi u mnie w mieszkaniu i żali się Perrie.
-No dobra, zerwałam z nim, bo miałam wszystkiego dość.
-Wszystkiego?
-Codziennie się kłóciliśmy, a przed wszystkimi udawaliśmy, że wszystko jest dobrze.
-Szkoda, że się wam nie ułożyło.
-Szkoda.-wyszeptałam.-Znalazłam!-wrzuciłam do koszyka dwa pudełka ciastek.-Sorry, muszę już iść. Pa.-pocałowałam Zayn'a w policzek i ruszyłam w stronę kas.
Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i wróciłam do domu. Rozpakowałam zakupy i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz: 32 nieodebrane połączenia (w tym jedno od Zayn'a i dwa od Perrie) i 15 wiadomości. Usunęłam je bez czytania, bo już znałam ich treść. Rzuciłam komórkę na stolik i usiadłam na kanapie. Nie płakałam, bo wylałam ich przez Liam'a zbyt dużo.
~*~
Liam wyjechał w trasę koncertową, więc pojechałam do jego mieszkania po swoje rzeczy. Weszłam do środka. Zaczęłam pakować moje ubrania i w oczy rzuciły mi się ramki ze zdjęciami. Podeszłam do szafki. Cztery zdjęcia. Cztery zdjęcia, które przedstawiały najlepsze momenty mojego życia. Pierwsze z Liam'em na imprezie u mojej przyjaciółki. To wtedy go poznałam. Na myśl o tych wspomnieniach uśmiechnęłam się delikatnie. Następne zdjęcie. Poznanie Louis'a, Harr'ego, Niall'a i Zayn'a. Kolejne. Ja i Laim już jako para. Przytuleni do siebie i tacy szczęśliwi. Ostatnie zdjęcie. Moja impreza urodzinowa. Nasi przyjaciele i my, całujący się. Po moim policzku spłynęła łza. Dokończyłam pakowanie i wyszłam z mieszkania.
~miesiąc później~
Po powrocie z pracy zajrzałam do skrzynki pocztowej. Znalazłam w niej kilka kopert. Weszłam do mieszkania, rzuciłam torbę na kanapę i wzięłam do ręki pocztę. Rachunek, bank, rachunek, reklama... list?
Otwarłam kopertę nożem i wyjęłam z niej kartkę. Przeczytałam treść listu i po moich policzkach spłynęły łzy. To od Liam'a. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam pisać. Nic mi nie wychodziło. Wyrzuciłam kolejną kulkę papieru do kosza i zobaczyłam przyklejoną do niego karteczkę, na której napisane było "I miss you." Wstałam i podeszłam do drzewa, bo zobaczyłam kolejną. "And nothing hurts like no you." Kilka drzew dalej jeszcze jedna. "And no one understands..." I znowu. "...what we went through.". Jeszcze jedna. "It was short." I kolejna. "It was sweet." Ostatnia. "We tried." Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Liam'a.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Przepraszam, kochanie.-chłopak pocałował mnie w czoło.-Tak bardzo cię przepraszam.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Od tamtej pory prawie w ogóle się nie kłóciliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz