niedziela, 30 czerwca 2013

# 6 Harry-część I

Nareszcie koniec! Wychodziłam z przyjaciółkami ze szkoły, do której już nie wrócę za dwa miesiące. Skończyłyśmy liceum i postanowiłyśmy to uczcić. Szłyśmy w stronę centrum miasta i byłyśmy zajęte rozmową. Nagle jedna z dziewczyn poklepała mnie po ramieniu i wskazała palcem na drugą stronę ulicy. Na parkingu stał wysoki brunet w okularach przeciwsłonecznych.


-Harreeh!-krzyknęłam i przebiegłam przez ulicę. Rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Hej [T.I]!-przytulił mnie.
-Miałeś być przecież w Londynie i przygotowywać się do koncertu.-powiedziałam, stojąc już na ziemi.
-Odwołany.-uśmiechnął się.-Gdy tylko o tym usłyszałem, od razu kupiłem bilet na samolot i do ciebie przyleciałem. Wsiadaj, zabieram cię gdzieś.
-Ale ja umówiłam się z przyjaciółkami.-powiedziałam smutna.
-Dziewczyny chyba się nie obrażą, że cię porwę, prawda?-krzyknął w ich stronę.
-Oczywiście, że nie!-odkrzyknęły.
-No dobra, niech ci będzie.-uśmiechnęłam się.-To... Gdzie jedziemy?
-To niespodzianka.-pocałował mnie w czoło. Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie, a ja machałam przyjaciółkom na pożegnanie.
-Zawieź mnie chociaż na chwilę do domu. Chcę się przebrać.-powiedziałam z wyrzutem.
-Przebierzesz się na lotnisku.-mruknął pod nosem.
-Co powiedziałeś?
-Ja? Nic.-spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
Jechaliśmy dobre pół godziny, aż w końcu ujrzałam wielki, oszklony budynek i samoloty.
-Harry?
-Tak?
-Gdzie ty mnie do cholery zabierasz?!-zapytałam zdenerwowana.
-Lecimy do Londynu. Poznasz chłopaków.-uśmiechnął się.
-Aha, okej.-zrelaksowałam się.-Czekaj, nie okej!-zaczęłam panikować.
-Co się stało?-zapytał Harry.
-A jak mnie nie polubią?-zasmuciłam się.
-Ciebie? Ciebie nie da się nie lubić, kochanie.-złapał moją dłoń i pocałował ją.-No, jesteśmy na miejscu. Lot mamy za około 45 minut, więc spokojnie zdążysz się przebrać.-powiedział, patrząc na zegarek.
-Ale w co? Przecież nawet nie dałeś mi się spakować!-krzyknęłam.
-Spokojnie, byłem u ciebie. Twoja mama cię spakowała. W torbie masz ciuchy na przebranie.-uśmiechnął się.
-Czyli to był spisek?-zapytałam.
-No, można tak powiedzieć.
-Wiesz, że cię kocham, nie?
-A jak by mogło być inaczej?-pocałowaliśmy się i wysiedliśmy z samochodu. Z tylnego siedzenia wzięłam torbę i poszłam do toalety. Harry wziął nasze walizki i poszedł w stronę krzeseł.

~*~

Wyjęłam ciuchy z torby. "Łał!", pomyślałam. "Nie wiedziałam, że mama ma taki dobry gust". Założyłam to:

Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Podeszłam do mojego chłopaka, usiadłam na krześle obok i przytuliłam się do niego.
-Ładnie wyglądasz.-pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.-Kiedy wylatujemy?
-Za 20 minut.-powiedział.-A co?
-Nie, nic. Chcę się tylko przekonać, czy mam jeszcze szansę stąd uciec.-powiedziałam cicho.
-Nie uciekłabyś.-zadrwił.
-A skąd niby to wiesz?
-Bo złapałbym cię i nie puścił, żebyś znowu tego nie zrobiła.
-Chcesz się przekonać, że nie dałbyś rady mnie dogonić?-uśmiechnęłam się.
-Dam ci 10 sekund i zacznę za tobą biec. 1,2...-zaczęłam uciekać.-345678910!-Harry ruszył z krzesła.
-To nie było 10 sekund!-krzyknęłam za siebie.
-Nie czepiaj się!
Biegaliśmy po całym budynku, a ludzie patrzyli na nas, jak na głupich. W końcu zatrzymałam się. Harry zagapił się i wpadł na mnie. Upadliśmy na podłogę i zaczęliśmy się śmiać. W końcu nasze twarze dzieliły milimetry i nasze usta złączyły się w pocałunku. Wstaliśmy i wróciliśmy na krzesła. Siedzieliśmy tylko chwilę, bo musieliśmy już iść do samolotu. Stewardessa zaprowadziła nas na nasze miejsca. Byłam strasznie zmęczona. Oparłam głowę na ramieniu Styles'a i zasnęłam. Obudziły mnie słowa mojego chłopaka:
-[T.I], obudź się, jesteśmy na miejscu.
Niechętnie otwarłam oczy. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z samolotu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków.

~*~

Wysiadłam z auta. Harry objął mnie w talii i zaprowadził do drzwi. Otwarł je i puścił mnie przodem. Weszłam do środka i zobaczyłam...


Sorry, że tak kończę, ale nie chce mi się już pisać. Drugą część zobaczycie dopiero za tydzień, iż gdyż jutro wyjeżdżam nad morze (tak jak wcześniej wspominałam). I znów przypominam o komentarzach :).

sobota, 29 czerwca 2013

Ogłoszenia

Po pierwsze: widzę, że ktoś na tego bloga wchodzi, bo wyświetlenia same z siebie się nie biorą. Dlatego bardzo was proszę, piszcie komentarze, nawet jak imagin wam się nie podoba, bo chcę znać wasze zdanie i wiedzieć, co poprawić.

Po drugie: jutro dodam kolejnego imagina, może nawet 2, ale przez następny tydzień nie będzie żadnego, gdyż jadę nad morze. :)

To na razie tyle. :)

Aha, no i z okazji tych wakacji, które zaczęły się w piątek, życzę wszystkim spędzenia ich w gronie przyjaciół i takie tam... Nie jestem dobra w składaniu życzeń, więc lepiej dalej nie będę pisać. ;)

I jeszcze raz, bardzo proszę o komentarze, bo są dla mnie bardzo ważne. :)

czwartek, 27 czerwca 2013

# 5 Gify-Louis

Dzisiaj gify :)

P.S. Jutro wakacje! :)

1.Jest burza, a ty się boisz.
L:

2.L:Cześć [T.I]!

3.Ty:No i ona powiedziała, że jestem gruba. Ale ty tak nie sądzisz, prawda?
L:

4.Harry:[T.I] umówiła się ze mną na randkę!
L:Taa, jasne.

5.Ty:Hej, jak się nazywasz?
L:

6.L:Uwielbiam marchewki!

7.Ty:Lou, pospiesz się!
L:Chwileczkę!

8.L:Zabawimy się?

9.L:Tam jest moja dziewczyna!

10.L:



To na razie na tyle :)
I jak się podoba? :)

środa, 26 czerwca 2013

# 4 Liam-część II

-Zobaczysz, uda mi się-pocałował mnie w policzek. Chłopak zerknął na zegarek.-Muszę już iść. Widzimy się jutro.-przesłał mi buziaka, wychodząc z sali.
-Papa.-zrobiłam to samo.
Liam minął się w drzwiach z moim tatą, który nie był zadowolony z tego, że on tu był. Zrobił krzywą minę, ale zaraz się uśmiechnął, kiedy mnie zobaczył.
-Hej córeczko.-pocałował mnie w czoło.-Jak się czujesz?
-Dobrze.-uśmiechnęłam się.
-On ciągle do ciebie przychodzi?-tata zapytał z nutką złości.
-Tak, przychodzi i nadal będzie to robił.-powiedziałam.-Proszę, nie róbcie tego.
-Czego?
-Nie patrzcie na niego krzywo. On nie chciał, a poza tym mnie ratował. Lekarze powiedzieli, że gdyby nie on, to byłoby już za późno na jakąkolwiek pomoc z ich strony.
-Ale to go nie usprawiedliwia.
-Tato, czy wy nie rozumiecie, że on tego żałuje? Codziennie do mnie przychodzi. Robił to nawet wtedy, kiedy byłam w śpiączce. Dla mnie już jest usprawiedliwiony.
-Możemy skończyć o tym rozmawiać?-zapytał tata.
-Tak, bardzo chętnie.

~*~

-Muszę już lecieć, kochanie. Pa!
-Papa-uśmiechnęłam się.
Przyszedł do mnie lekarz.
-Dzień dobry.-powiedział uśmiechnięty.
-Dzień dobry. Znowu badania?
-Tak, ale tym razem krótkie.
-Panie doktorze?
-Tak?
-Kiedy mogę wyjść ze szpitala?
-Wszystko jest już dobrze, ale zatrzymamy cię na obserwacji. Będziesz wolna za jakiś tydzień, a może nawet szybciej-uśmiechnął się-.No, to tyle na dziś! Do jutra.
-Do widzenia!-powiedziałam uśmiechnięta.

~*~

W końcu wyszłam ze szpitala. Pojechaliśmy do domu. Tata zaprowadził mnie do pokoju i położyłam się w łóżku (miałam jeszcze rękę i nogę w gipsie). Poczułam wibracje. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam sms-a od Liama: "Podaj mi swój adres. Liam xx". Szybko odpisałam na wiadomość. Po jakichś trzydziestu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. "Co ty zrobiłeś, chłopcze, co ty zrobiłeś?". Usłyszałam rozmowy i po chwili zobaczyłam chłopaka w progu mojego pokoju.


-Hej!-podbiegł do łóżka i przytulił mnie.-W szpitalu powiedzieli mi, że już wyszłaś, więc do ciebie przyjechałem.
-I moi rodzice cię wpuścili?-zapytałam zdziwiona.
-Było trudno, ale jakoś ich przekonałem. Jak się czujesz?
-Jest okej, ale noga i ręka jeszcze trochę bolą.
-Jak poczujesz się lepiej, to gdzieś cię zabiorę, ale to niespodzianka. Dobra, muszę już lecieć, mam tylko kilka minut. Papa!-pocałował mnie w policzek i wybiegł z domu.

~*~

Gips zdjęli mi już dawno. Miałam wiele godzin rehabilitacji, dzięki czemu powróciłam do pełnej sprawności. Spotykałam się z Liamem już od jakiegoś roku, a moi rodzice zaakceptowali już nasz związek. Któregoś dnia szliśmy przez park i chłopak nagle wypalił:
-Zamknij oczy i złap mnie za rękę.
Zrobiłam tak, jak kazał.

~*~

-Możesz już otworzyć.-szepnął mi do ucha.
Ujrzałam koc i kosz piknikowy na plaży przy jeziorze. Oniemiałam z wrażenia. Wszystko było takie piękne. Kolorowe owoce na talerzach, szampan w butelce i dwa kieliszki.
-To jest...to jest cudowne, Liam.-wyszeptałam.
-Podoba ci się?
-Jasne, że tak!-pocałowałam chłopaka.
-Usiądź.-wskazał ręką na czerwony koc. Brunet otworzył butelkę i nalał szampana do kieliszków.-Dzisiaj mija rok od wypadku.
-Wiesz, nie chciałabym tego wspominać...
-Ale świętujemy z innej, lepszej okazji.
-A mianowicie?
-Dzisiaj mija też rok, od kiedy cię poznałem.-uśmiechnął się.
-To rzeczywiście lepsza okazja do świętowania.-pocałowałam Liama.  

I jak? Bo mi się podoba :)

P.S. Już tylko 1 dzień do wakacji!

wtorek, 25 czerwca 2013

# 3 Liam-część I

-[T.I], uważaj!
Usłyszałam pisk opon. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam wystraszoną twarz kierowcy. A potem była już tylko ciemność.

~*~

Powoli otwarłam oczy. Wszystko było takie niewyraźne. Usłyszałam głos, jakby z oddali. To chyba moja mama.
-Panie doktorze, obudziła się!
Wokół mnie pojawiło się kilka osób. Zaczynałam widzieć coraz wyraźniej. Byłam w szpitalu. Rozejrzałam się po sali. Ściany były beżowe, przy nich stała mała kanapa i 2 fotele. Obok łóżka, na którym leżałam, stało krzesło. Zobaczyłam twarz mamy, taty, młodszej siostry, lekarza i chyba pielęgniarki.
-Słyszy nas pani?
Chciałam odpowiedzieć, ale poczułam w gardle coś drapiącego. Zauważyli, że nie mogę nic powiedzieć.
-Siostro, proszę wyjąć jej z ust rurkę intubacyjną.
Rurkę intubacyjną? Po co mi była ona? pielęgniarka wyjęła ją z mojego gardła. Od razu poczułam się lepiej. Lekarz ponowił swoje pytanie.
-Tak, słyszę. Dlaczego jestem w szpitalu?
-Miałaś wypadek. Przechodziłaś przez ulicę i potrącił cię samochód. Byłaś tydzień w śpiączce.-odparła moja mama.
-Proszę państwa, żebyście wyszli. Córka musi odpocząć.-powiedział stanowczym głosem doktor.
Wszyscy wyszli z sali. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

~*~

-Dzień dobry, proszę pani.-otwarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego lekarza.-Jak się dzisiaj czujemy?
-Jest okej.-uśmiechnęłam się.
-Zrobię teraz badania, dobrze?

~*~

Doktor skończył badania i wyszedł z sali. Włączyłam telewizor.
-"Dzisiaj odbędzie się rozprawa sądowa, podczas której Liam Payne zostanie osądzony o narażenie [T.I] [T.N] na śmierć."- słyszałam w każdej stacji telewizyjnej. Do pokoju weszła moja mama.
-Dzień dobry kochanie!-weszła moja mama.-Jak się czujesz?
-Dobrze.-odparłam.-Mamo?-zapytałam.
-Tak?
-To ten chłopak mnie potrącił?
-Tak, to on.-powiedziała.
-Możesz mi powiedzieć, co stało się po wypadku?
-Ten chłopak wybiegł z auta i zadzwonił po pogotowie, a potem reanimował cię, dopóki nie przyjechało. Zachował się bardzo szlachetnie.-uśmiechnęła się mama i złapała mnie za rękę.
-Ja muszę tam jechać!-chciałam wyjść z łóżka, ale zaraz poczułam się słabo i opadłam na poduszkę.
-W takim stanie? Zresztą sama widzisz, nie masz siły, a poza tym twoja lewa ręka i noga są złamane.-lekko zdenerwowała się mama.
-Coś jeszcze?
-3 żebra, no i masz lekkie wstrząśnienie mózgu.
-Ale ja muszę zobaczyć się z tym chłopakiem i mu podziękować!
-Za co? Za to, że o mało cię nie zabił?
-Nie. Za to, że mnie ratował.-odparłam z obrażoną miną.
-Oj, już nie zachowuj się jak dziecko. A tak poza tym, to ten chłopak cały tydzień do ciebie przychodził, ale byłaś w śpiączce. Wiernie trwał przy twoim łóżku.
-Nawet, jak wy tu byliście?
-Nie, wtedy wychodził.
-Dlaczego na niego krzywo patrzyliście?-rozgryzłam ich.
-Kochanie, byłaś w krytycznym stanie. Jak mieliśmy patrzeć na niego normalnie?
-Przecież nic mi nie jest. Wszystko pamiętam, a połamana byłam już kilka razy.
-Czy ty nie rozumiesz, że on mógł cię zabić?!-mama powiedziała wściekła.
-Ale nie zabił!
-Ale było blisko!
-Wyjdź, mamo.-powiedziałam spokojnym tonem.
-Prze...przepraszam kochanie.
-Wyjdź!-tym razem krzyknęłam.
Mama wyszła z sali, a ja rozpłakałam się. Włączyłam ponownie telewizor.
-"Liam Payne skazany na 5 lat więzienia w zawieszeniu na 7. Zdaniem wszystkich to bardzo łagodna kara."-usłyszałam. Miałam nadzieję, że zobaczę go jutro w szpitalu. Wyłączyłam telewizor. Położyłam się i zasnęłam.

~*~

Obudziłam się rano. Spojrzałam na zegarek. Była ósma rano. Na krześle obok łóżka siedział przystojny brunet.


-Od której tu jesteś?-zapytałam cicho.
-O...obudziłaś się! Poczekaj, pójdę po lekarza!-powiedział zszokowany i szczęśliwy.
-Nie, nie trzeba. Nie jestem w śpiączce od wczoraj-uśmiechnęłam się.
-Przepraszam.-chłopak wziął moje dłonie w swoje i przytulił się do mnie.-Przepraszam, że przeze mnie mogłaś umrzeć.-podniósł głowę. Zobaczyłam łzy na jego policzkach.
-Kolejny zaczyna.-przewróciłam oczami.
Chłopak uśmiechnął się.
-Dzięki za uratowanie mi życia. Lekarze powiedzieli, że gdyby nie ty, to nie zdołaliby mnie uratować.-Otarłam kciukiem jedną z łez płynących po jego policzkach. Chłopak nadal płakał. Hej, nie płacz.-przytuliłam go do siebie.
-Będę codziennie przychodził do ciebie do szpitala. Dopóki tu będziesz. A jak wyjdziesz, to zabiorę cię gdzieś. Obiecuję.
-Tylko raczej już nie samochodem.-oboje zaczęliśmy się śmiać.-Wiesz, że moi rodzice się nie zgodzą?-posmutniałam. Teraz to mi chciało się płakać.
-Wiem, nienawidzą mnie. Widziałem to w ich spojrzeniach.
-Wiedziałam!-mruknęłam pod nosem.
-Co?-zapytał.
-Nie,nic.-uśmiechnęłam się.
-Zobaczysz, uda mi się-pocałował mnie w policzek.

Jutro będzie druga część :)

P.S. Jeszcze 2 dni do wakacji! :)


poniedziałek, 24 czerwca 2013

# 2 Louis



Ciągle mówiłeś, że zawsze będziemy razem. Już kiedy byliśmy dziećmi. Przyjaźniliśmy się od dzieciństwa. Poznaliśmy się mojego pierwszego dnia w przedszkolu. Ty już rok tam chodziłeś, bo przecież jesteś ode mnie starszy. Bałam się. Podszedłeś do mnie, złapałeś mnie za rękę i zaprowadziłeś do innych. Od tamtego czasu byliśmy przyjaciółmi. Wszędzie razem chodziliśmy, zwierzaliśmy się sobie nawzajem. Później nawet pomagaliśmy sobie w sprawach sercowych. Kiedy miałam 15 lat (ty 16), zapytałeś, czy będę twoją dziewczyną. Zgodziłam się, oboje byliśmy szczęśliwi. Dwa lata później powiedziałeś, że idziesz na casting do X-factor. Wspierałam cię. Byłam wtedy z tobą. Okazało się, że przeszedłeś dalej. Cieszyłeś się, a ja z tobą, no bo jak? Przecież wyszłabym na egoistkę. Ale nie podobało mi się to trochę, bo wiedziałam, że jeżeli wygrasz (a miałeś duże szanse) i zostaniesz sławny, to ja pójdę w odstawkę. A ja cię przecież kochałam. Wtedy powiedziałeś mi, że "cokolwiek się stanie, i tak będziemy razem". Po twoich słowach pomyślałam, że mnie nie zostawisz. A potem zostałeś członkiem najsławniejszego na świecie boysbandu One Direction. Rzadko bywałeś w domu, ale wtedy stale ze sobą byliśmy. Widywaliśmy się codziennie i spędzaliśmy razem całe dnie. Ale później coś zaczęło się między nami psuć. Z każdym twoim przyjazdem spotykaliśmy się coraz rzadziej. W końcu wyjechaliście w trasę koncertową. Nie było cię kilka miesięcy. A jak jak głupia czekałam na ciebie z nadzieją, że po powrocie nadal będziesz mnie chciał. Któregoś dnia, to było latem, była piękna pogoda. Wyszłam rano na balkon, czego nie robiłam od twojego wyjazdu. Rozejrzałam się i zobaczyłam znajomą postać. Wróciłeś. Chciałam już do ciebie krzyczeć :"Louis!". Chciałam wybiec z domu i rzucić ci się na szyję. Ale zobaczyłam, że podchodzi do ciebie dziewczyna, a ty ją przytulasz i całujesz. Poczułam, jakbym dostała od ciebie kopniaka w brzuch. Zjadłam śniadanie i po południu poszłam na spacer do parku. Miałam nadzieję, że będziesz sam. Wtedy wszystko bym ci wygarnęła. Rzeczywiście, byłeś tam, ale z nią. Szliśmy w swoim kierunku. Spojrzałam ci w oczy, ty zrobiłeś to samo. Liczyłam chociaż na "cześć", czy nawet kiwnięcie głową. Nic. Nie zrobiłeś kompletnie nic. Szedłeś tylko i bezczelnie się na mnie gapiłeś. Tym razem poczułam, jakbyś wbił mi nóż w plecy. W mojej głowie kłębiło się tyle myśli. "Ty skończony idioto! Ty pieprzony dupku! Ja jak głupia czekałam z nadzieją, że nadal będziesz mnie kochał, a ty masz czelność przyjechać do naszego rodzinnego miasta z inną laską. A no tak! Przecież Louis Tomlinson to wielka gwiazda, która nie może być z tak zwyczajną dziewczyną!". Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Powstrzymałam je jakoś. Miałam przejść obojętnie, ale po prostu musiałam być bezczelna.
-Cześć Louis! Pamiętasz mnie? Od 15 lat twoją przyjaciółkę, a od 2 dziewczynę? Myślałam, że nie będziesz taki, jak inne gwiazdy, ale byłam głupia, wbijając to sobie do głowy. Pamiętasz, co powiedziałeś mi, kiedy przeszedłeś dalej w X-factor? Że "cokolwiek się stanie, i tak będziemy razem". I gdzie ta obietnica? Znudziłam ci się, tak? Nie mogłeś mi tego powiedzieć, tylko musiałam dowiedzieć się o tym dopiero dzisiaj? Nienawidzę cię, brzydzę się tobą!-ostatnie słowa powiedziałam, a raczej wykrzyczałam przez łzy. Ruszyłam do domu. Kiedy odwróciłam się, idąc, ujrzałam go zszokowanego i bliskiego płaczu.




Następnego dnia w internecie zobaczyłam nagłówek :"Louis Tomlinson i Eleanor Calder zerwali!". Nigdy więcej po tym zdarzeniu nie zobaczyłam już mojego byłego. Może to nawet lepiej?



Dzisiaj tak trochę w smutnym klimacie :(. Ale to mi jakoś tak do głowy przyszło, to napisałam :). Mam nadzieję, że się wam spodoba :)

P.S. Jeszcze 3 dni do zakończenia roku szkolnego! :)

niedziela, 23 czerwca 2013

# 1 Zayn



-Hej piękna-usłyszałam głos, który tak bardzo kochałam.
-Hej kochanie-uśmiechnęłam się.-Cześć chłopacy!
-Cześć [T.I]-wszyscy zerwali się z łóżka, na którym siedzieli i podbiegli do laptopa, szczerząc się jak głupi.
-A im co tak wesoło?-zapytałam.
-Zayn ma dla ciebie niesp... Au!-Niall oberwał poduszką.
-Hej! Ogarnijcie się!-krzyknęłam.
-Dobrze mamo-powiedzieli razem smutnymi głosami.
Często tak mówili, bo ta ja byłam z nich wszystkich najodpowiedzialniejsza.
-Przyjedź na nasz koncert w piątek-powiedział nagle Zayn.
-Okej, wykorzystam każdą okazję, żeby spotkać się z moim chłopakiem-puściłam mu oczko.
-A my to co?-zapytał z wyrzutem Louis.
-No oczywiście, że z wami też.-uśmiechnęłam się.
-Muszę już kończyć. Zaraz idziemy na próbę. Pa!-powiedział Zayn.
-Papa.-przesłałam mu całusa.

~*~

Wszystko miałam już spakowane. Włożyłam walizki do samochodu i pojechałam na lotnisko. Lot był dość długi. W końcu byłam na miejscu. Już za kilka minut miałam zobaczyć mojego chłopaka. Poczułam wibracje w telefonie. To był sms od Zayna: "Przepraszam, nie mogłem po ciebie przyjechać. Zobaczymy się w hotelu, okej? Piętro 4, jakby co. Gdyby ochroniarz nie chciał cię wpuścić, wołaj któregoś z nas :)". Wynajęłam taksówkę i pojechałam do hotelu. Wjechałam windą na ich piętro. Tak jak podejrzewałam, zatrzymał mnie ochroniarz.
-Tutaj nie wolno wchodzić.
-Ale ja jestem dziewczyną... Zayn!-chłopak akurat szedł korytarzem. Usłyszał, że go wołam, podbiegł i przytulił mnie.
-Nie martw się, to moja dziewczyna.-Malik uśmiechnął się do ochroniarza.
Poszliśmy do pokoju. Przytuliłam się do Zayna i zaczęliśmy się całować.
-Hello gołąbeczki.-do pokoju wpadł Louis, a za nim pozostała trójka.
-Cześć chłopacy!-podbiegłam do nich i ich uściskałam.
-Hej [T.I]! Tęskniliśmy za tobą!
-A myślicie, że ja za wami nie?
Pogadaliśmy chwilę, ale chłopacy musieli wyjechać wcześniej. Miałam więc czas dla siebie. Wzięłam długi prysznic. Zrobiłam makijaż i założyłam to:




Przed hotelem czekała już taksówka. Wsiadłam do niej i pojechałam  na koncert.

~*~

Koncert dobiegał końca. Nagle Zayn powiedział:
-Na widowni jest ważna dla mnie osoba. [T.I], podejdź tutaj!
Niepewnie weszłam na scenę. Mój chłopak złapał mnie za rękę i splótł swoje palce z moimi. Rozbrzmiała piosenka "Little things". Pod koniec Zayn uklęknął przede mną i wyciągnął czerwone pudełeczko.
-[T.I] [T.N], wyjdziesz za mnie?
Prawie się popłakałam.
-Tak, oczywiście, że tak!
Fanki nie były zbyt zachwycone, ale nie obchodziło mnie ich zdanie. Najważniejsze było to, że był ze mną Zayn. Chłopak założył pierścionek na mój palec, wstał, podniósł mnie i pocałował.
-Właśnie uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
-Wiem, ja też jestem szczęśliwa.
Zeszliśmy w szóstkę ze sceny. Za kulisami wszyscy cieszyli się i gratulowali nam. Nigdy nie zapomnę tego pięknego dnia!

Hej wszystkim!

Hello :)

Założyłam tego bloga z myślą o fanach One Direction. Jak na razie będę prowadziła go sama, potem pomyślę o kimś do pomocy. Jakby co, to jestem otwarta na propozycje :). Jeżeli macie jakieś pomysły, możecie wysyłac je na mój adres e-mail: r.samsik@gmail.com. Możecie też wysyłac gotowe historie. Jeżeli mi się spodobają, może trafią na bloga. Z powodu szkoły imaginy raczej nie będą dodawane codziennie. Zachęcam do pisania komentarzy, bo ważnie jest dla mnie to, co myślicie o moim blogu. Na początek Zayn. Miłego czytania :)

Zapraszam też na bloga mojej przyjaciółki: http://teentitans-megan.blogspot.com/