-Harreeh!-krzyknęłam i przebiegłam przez ulicę. Rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Hej [T.I]!-przytulił mnie.
-Miałeś być przecież w Londynie i przygotowywać się do koncertu.-powiedziałam, stojąc już na ziemi.
-Odwołany.-uśmiechnął się.-Gdy tylko o tym usłyszałem, od razu kupiłem bilet na samolot i do ciebie przyleciałem. Wsiadaj, zabieram cię gdzieś.
-Ale ja umówiłam się z przyjaciółkami.-powiedziałam smutna.
-Dziewczyny chyba się nie obrażą, że cię porwę, prawda?-krzyknął w ich stronę.
-Oczywiście, że nie!-odkrzyknęły.
-No dobra, niech ci będzie.-uśmiechnęłam się.-To... Gdzie jedziemy?
-To niespodzianka.-pocałował mnie w czoło. Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie, a ja machałam przyjaciółkom na pożegnanie.
-Zawieź mnie chociaż na chwilę do domu. Chcę się przebrać.-powiedziałam z wyrzutem.
-Przebierzesz się na lotnisku.-mruknął pod nosem.
-Co powiedziałeś?
-Ja? Nic.-spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
Jechaliśmy dobre pół godziny, aż w końcu ujrzałam wielki, oszklony budynek i samoloty.
-Harry?
-Tak?
-Gdzie ty mnie do cholery zabierasz?!-zapytałam zdenerwowana.
-Lecimy do Londynu. Poznasz chłopaków.-uśmiechnął się.
-Aha, okej.-zrelaksowałam się.-Czekaj, nie okej!-zaczęłam panikować.
-Co się stało?-zapytał Harry.
-A jak mnie nie polubią?-zasmuciłam się.
-Ciebie? Ciebie nie da się nie lubić, kochanie.-złapał moją dłoń i pocałował ją.-No, jesteśmy na miejscu. Lot mamy za około 45 minut, więc spokojnie zdążysz się przebrać.-powiedział, patrząc na zegarek.
-Ale w co? Przecież nawet nie dałeś mi się spakować!-krzyknęłam.
-Spokojnie, byłem u ciebie. Twoja mama cię spakowała. W torbie masz ciuchy na przebranie.-uśmiechnął się.
-Czyli to był spisek?-zapytałam.
-No, można tak powiedzieć.
-Wiesz, że cię kocham, nie?
-A jak by mogło być inaczej?-pocałowaliśmy się i wysiedliśmy z samochodu. Z tylnego siedzenia wzięłam torbę i poszłam do toalety. Harry wziął nasze walizki i poszedł w stronę krzeseł.
~*~
Wyjęłam ciuchy z torby. "Łał!", pomyślałam. "Nie wiedziałam, że mama ma taki dobry gust". Założyłam to:
-Lecimy do Londynu. Poznasz chłopaków.-uśmiechnął się.
-Aha, okej.-zrelaksowałam się.-Czekaj, nie okej!-zaczęłam panikować.
-Co się stało?-zapytał Harry.
-A jak mnie nie polubią?-zasmuciłam się.
-Ciebie? Ciebie nie da się nie lubić, kochanie.-złapał moją dłoń i pocałował ją.-No, jesteśmy na miejscu. Lot mamy za około 45 minut, więc spokojnie zdążysz się przebrać.-powiedział, patrząc na zegarek.
-Ale w co? Przecież nawet nie dałeś mi się spakować!-krzyknęłam.
-Spokojnie, byłem u ciebie. Twoja mama cię spakowała. W torbie masz ciuchy na przebranie.-uśmiechnął się.
-Czyli to był spisek?-zapytałam.
-No, można tak powiedzieć.
-Wiesz, że cię kocham, nie?
-A jak by mogło być inaczej?-pocałowaliśmy się i wysiedliśmy z samochodu. Z tylnego siedzenia wzięłam torbę i poszłam do toalety. Harry wziął nasze walizki i poszedł w stronę krzeseł.
~*~
Wyjęłam ciuchy z torby. "Łał!", pomyślałam. "Nie wiedziałam, że mama ma taki dobry gust". Założyłam to:
Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Podeszłam do mojego chłopaka, usiadłam na krześle obok i przytuliłam się do niego.
-Ładnie wyglądasz.-pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.-Kiedy wylatujemy?
-Za 20 minut.-powiedział.-A co?
-Nie, nic. Chcę się tylko przekonać, czy mam jeszcze szansę stąd uciec.-powiedziałam cicho.
-Nie uciekłabyś.-zadrwił.
-A skąd niby to wiesz?
-Bo złapałbym cię i nie puścił, żebyś znowu tego nie zrobiła.
-Chcesz się przekonać, że nie dałbyś rady mnie dogonić?-uśmiechnęłam się.
-Dam ci 10 sekund i zacznę za tobą biec. 1,2...-zaczęłam uciekać.-345678910!-Harry ruszył z krzesła.
-To nie było 10 sekund!-krzyknęłam za siebie.
-Nie czepiaj się!
Biegaliśmy po całym budynku, a ludzie patrzyli na nas, jak na głupich. W końcu zatrzymałam się. Harry zagapił się i wpadł na mnie. Upadliśmy na podłogę i zaczęliśmy się śmiać. W końcu nasze twarze dzieliły milimetry i nasze usta złączyły się w pocałunku. Wstaliśmy i wróciliśmy na krzesła. Siedzieliśmy tylko chwilę, bo musieliśmy już iść do samolotu. Stewardessa zaprowadziła nas na nasze miejsca. Byłam strasznie zmęczona. Oparłam głowę na ramieniu Styles'a i zasnęłam. Obudziły mnie słowa mojego chłopaka:
-[T.I], obudź się, jesteśmy na miejscu.
Niechętnie otwarłam oczy. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z samolotu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków.
~*~
Wysiadłam z auta. Harry objął mnie w talii i zaprowadził do drzwi. Otwarł je i puścił mnie przodem. Weszłam do środka i zobaczyłam...
Sorry, że tak kończę, ale nie chce mi się już pisać. Drugą część zobaczycie dopiero za tydzień, iż gdyż jutro wyjeżdżam nad morze (tak jak wcześniej wspominałam). I znów przypominam o komentarzach :).