CZYTASZ=KOMENTUJESZ
-Nienawidzę cię!-krzyknęłam i wyszłam z sypialni.
No bo nie ma to jak zobaczyć swojego chłopaka w łóżku z inną. Wzięłam torbę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do swojego samochodu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Harry'ego, mojego przyjaciela.
-Halo?-w słuchawce odezwał się jego głos.
-Jesteś w domu?-zapytałam drżącym głosem.
-Nie, jestem u Liama, a to coś ważnego?
-Mhm.-z moich oczu popłynęły łzy.
-Znasz jego adres, co nie?
-Tak.
-W takim razie przyjeżdżaj!
-Będę za dwadzieścia minut.-odparłam, pociągając nosem.
Odpaliłam silnik i ruszyłam spod domu. Piętnaście minut później byłam u Liama. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Po chwili otwarł mi Niall z kanapką w ręce.
-Hej Annie, wejdź!-uśmiechnął się chłopak.
Weszłam do salonu. Na kanapie siedział Liam i Zayn, a na fotelu Harry.
-Hej Annie, co tam?-uśmiechnął się Loczek i podszedł do mnie.
-Zdradził mnie.-przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
Do pokoju wszedł Louis.
-Hej Annie, co... Co się stało?
-Stan ją zdradził.-mruknął Liam.
-Co za dupek! Trzeba się z nim rozprawić.-Lou chciał już wychodzić z domu.
-Louis, nie.-zatrzymałam go.-Nie warto.-powiedziałam, a z moich oczu popłynęły kolejne łzy.
Harry usiadł na fotelu i posadził mnie sobie na kolanach. Wtuliłam się w niego, a on gładził moje włosy i ciągle coś szeptał.
-Już lepiej?-zapytał, kiedy skończyłam płakać.
-Mhm.-pokiwałam głową.
Louis zrobił herbatę. Usiadłam na kanapie obok Liam'a i wzięłam do rąk kubek z gorącym napojem.
-Zostaniesz u Liama na noc? Ja umówiłem się ze znajomymi, więc nie mogę cię u siebie przenocować. Sorry.-powiedział Harry.
-Nie masz za co przepraszać, tylko popsułabym ci plany. Jeśli Liam nie ma nic przeciwko, to mogę zostać u niego.-spojrzałam na Payne'a.
-Możesz zostać tak długo, jak chcesz.-uśmiechnął się chłopak.
Wieczorem, kiedy wszyscy już poszli, Liam dał mi swój T-shirt i bokserki. Wzięłam prysznic, przebrałam się i od razu poszłam do łóżka. Śnił mi się koszmar. Wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Obudziłam się z krzykiem. Do pokoju wbiegł Liam i przytulił mnie, a ja zaczęłam płakać.
-Shh, już dobrze, nie płacz.-chłopak szeptał mi do ucha.
Po chwili zasnęłam. Kiedy obudziłam się rano, chciałam wyjść z łóżka, ale coś (a raczej ktoś) blokowało moje ruchy.
-Liam, obudź się.-powiedziałam do niego, odwracając głowę do tyłu tak mocno, jak tylko mogłam.
-Daj mi pięć minut.-mruknął i jeszcze bardziej się do mnie przytulił.
-Liam, wstawaj!-zaczęłam szturchać go łokciem.
-No, dobra, tylko mnie już nie bij.-chłopak puścił mnie i wyszedł z łóżka.-Jak się spało?-spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie byłoby źle, gdyby ktoś nie chciał mnie udusić.-rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.
-Sorry. W nocy siedziałem jeszcze chwilę przy tobie, no i mi się zasnęło. Nie jesteś zła?
-Nie, no co ty.-uśmiechnęłam się.
Zrobię śniadanie, co ty na to?
-Okej. Za chwilę zejdę, tylko się przebiorę.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Liam stał przy kuchence i smażył naleśniki.
-Mmm, a co tak pięknie pachnie?-zapytałam, wchodząc do kuchni.
-Lubisz naleśniki?-chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Pewnie!-usiadłam przy stole.
Liam położył na stole talerz pełen naleśników. Zjadłam tylko jednego, bo nie miałam apetytu.
-Hej wam!-do kuchni wparował Niall, nawet nie pukając do drzwi.-Mmm, naleśniki? Poczęstuję się, nie macie nic przeciwko, co nie?-usiadł przy stole i zaczął jeść.
-Nie, jasne że nie.-przewrócił oczami Liam.
Po jakichś 30 minutach w kuchni siedziała już reszta chłopaków.
-Jadę dzisiaj do Stana zabrać ciuchy. Jeżeli oczywiście któryś z was będzie miał ochotę mnie dalej przenocować u siebie. Ktoś chętny jechać ze mną?-rzuciłam i spojrzałam na nich.
-Ja mogę jechać.-podniósł rękę Liam.
-Ja też jadę.-powiedział Harry.
-Okej, to jedziemy?-zapytałam.
-Spoko.-pokiwał głową Harry.
Wsiedliśmy w trójkę do mojego samochodu, ale ja nie prowadziłam. Droga minęła mi dziwnie szybko. Kiedy staliśmy pod domem Stana, jakoś zabrakło mi odwagi, żeby do niego wejść.
-Idziesz?-zapytał Harry, otwierając drzwi od samochodu.
-Mhm.-wysiadłam z auta.
Przekręciłam klucz (nadal go miałam) w zamku i weszliśmy do środka. Miałam nadzieję, że nie będzie go w domu.
-Annie, to ty?-usłyszałam głos z salonu. Po chwili Stan wszedł do przedpokoju.
-Annie, przepraszam, już więcej tego nie zrobię.-podszedł do mnie, ale ja spuściłam głowę i się nie odzywałam.
-Przyjechaliśmy po jej ciuchy.-powiedział Harry.
To było trochę śmieszne, bo wyglądałam, jakbym miała jakąś obstawę normalnie. Ruszyliśmy w kierunku schodów. Weszliśmy do sypialni. Spod łóżka wyciągnęłam kilka toreb i i otwarłam szafę. Zaczęłam wyjmować z niej ciuchy i wrzucać je do toreb. Wzięłam jeszcze wszystkie moje zdjęcia. Po kilkunastu minutach pokój wyglądał, jakbym w ogóle nie mieszkała ze Stanem. Chłopacy wzięli moje torby, a Liam wolną ręką objął mnie w talii. Byliśmy już w przedpokoju, kiedy usłyszałam krzyk Stan'a.
-Nie dotykaj mojej dziewczyny!
Liam odwrócił głowę w kierunku mojego byłego i od razu dostał z pięści w twarz. Chłopacy zaczęli się bić, a ja krzyczałam, żeby przestali.
-Chodź stąd.-Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za ramiona.-Wsiądź do samochodu i zaczekaj.
-Harry, Liam'owi coś się może stać.-zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.
-Zostań w samochodzie!-chłopak otwarł drzwi i prawie wrzucił mnie do środka.
Usiadłam na miejscu pasażera, a Harry zamknął drzwi i wrócił do domu. Po chwili wyszedł z niego z poobijanym Liam'em.
-Jedziemy do domu.-wycedził Loczek i odpalił silnik.
~*~
-Liam, przepraszam, mogłam jechać tam sama.-powiedziałam, przemywając rany na jego twarzy.
-Annie, mówisz to już piąty raz. Przecież wiesz, że nic mi nie jest.-chłopak przewrócił oczami.
-Torby już są w bagażniku. Możemy jechać.-do domu wszedł Harry.
-Poradzisz sobie z resztą?-zapytałam, podchodząc do Loczka.
-To ty tu nie zostajesz?-Liam zrobił smutną minę.
-Liam, wczoraj zerwałam z chłopakiem. Chyba rozumiesz, że na razie nie chcę się wiązać.
Naprawdę na razie nie chciałam nowego chłopaka, a poza tym nic zbytnio do Liama nie czułam.
-Jasne, rozumiem.-chłopak posmutniał.
-To co, jedziemy?-zapytałam Harry'ego.
-Mhm. Na razie!-rzucił do Liama.
-Cześć.-chłopak pomachał do nas.
Od tamtego czasu Liam w ogóle się do mnie nie odzywał. Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały, wyglądał, jakby miał do mnie jakiś żal. Miesiąc później, w sobotę byliśmy na domówce u Niall'a. Weszłam do kuchni, żeby się czegoś napić i zobaczyłam Liama opartego o blat stołu. Postanowiłam z nim pogadać.
-Liam, czy ty mi powiesz, o co ci do cholery chodzi?-podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-O nic.-chłopak spojrzał w inną stronę.
-Jasne, o nic.-przewróciłam oczami.-Masz do mnie żal za to, że dałam ci kosza? Ogarnij się człowieku i nie zachowuj jak dziecko, któremu ktoś nie chciał kupić zabawki.
Wyszłam z kuchni i ruszyłam do wyjścia. Po drodze zatrzymał mnie Harry.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Jadę do domu.
-Przecież piłaś.
-No to pójdę na pieszo.-wzruszyłam ramionami.
-Nie ma mowy, stąd jest za daleko do domu.
-Zawieziesz mnie?-uśmiechnęłam się.
-Ja też piłem. Zostajemy u Niall'a.
-Genialnie.-mruknęłam.
-Co się stało?
-Gadałam z Liamem.-spuściłam wzrok.
-Nie za dobrze poszło, co?-chłopak spojrzał mi w oczy.
-Tak.-szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
-Chodź.-Harry złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do pierwszej sypialni i zaczęliśmy się całować. Loczek zaczął mnie rozbierać, ale ja nie protestowałam. Nie wiem czemu, przecież dużo nie wypiłam. Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Położyłam się na łóżku i całkowicie oddałam Harry'emu...
~*~
Otwarłam leniwie oczy i usiadłam na łóżku. Obok mnie spał Harry. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam.
-Pobudka!-do pokoju wszedł Liam.-Sorry, nie wiedziałem, że jesteś z Harry'm.-mruknął i wyszedł z sypialni. Szybko wyszłam z łóżka, założyłam jeansy i koszulę Harry'ego i wybiegłam z pokoju za chłopakiem.
-Liam, poczekaj!-złapałam go za rękę.
-O co ci chodzi Annie? Ja już wiem wszystko. Nie mogłaś od razu powiedzieć, że ty i Harry jesteście razem?
-Bo do dnia wczorajszego nie byliśmy razem. Nawet nie wiem, czy teraz jesteśmy.-mruknęłam.
-To my nie jesteśmy razem?-podszedł do mnie Harry, ubrany tylko w spodnie. No tak, ja miałam jego koszulę.
-Ja... ja... Dajcie mi na razie spokój, okej?
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Weszłam do salonu i spojrzałam na ramkę ze zdjęciami. W całym domu było ich pełno. Kiedy działo się coś ciekawego, robiliśmy zdjęcie, a potem je wywoływaliśmy. I tak oto cały dom jest wypełniony naszymi wspólnymi zdjęciami. Przez ren miesiąc, kiedy mieszkałam u Harry'ego, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Wiedziałam już, co mam zrobić. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.
-Annie, jesteś w domu? Widziałem twój samochód na podjeździe...-Harry nie dokończył, bo rzuciłam mu się na szyję.-Czyli pojęłaś już decyzję?
-Mhm.-uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka.
Liam przestał odzywać się do mnie i do chłopaków. Kiedy mijałam go na ulicy, on po prostu mnie ignorował. A to wszystko przeze mnie, tak jak chłopaków. Rozumiem, że mógł przestać odzywać się do mnie, ale dlaczego do nich też? Ciągle miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlaczego od razu mu nie powiedziałam, że nic do niego nie czuję? Wtedy może byłoby inaczej...
~rok później~
Wysłaliśmy mu zawiadomienie o ślubie, ale nikt nie wierzył, że przyjedzie. Od tej imprezy nie odezwał się do żadnego z chłopaków ani do mnie. To ja zepsułam ich przyjaźń.
Ja i Harry odbieraliśmy życzenia i prezenty ślubne. Nagle zobaczyłam, że do restauracji wchodzi Liam.
-Liam, stęskniliśmy się za tobą-powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Ja za wami też.-uśmiechnął się brunet.-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.-pocałował mnie w policzek.
-Dzięki.-przytuliłam się do niego.-Harry, zobacz, kto przyszedł!-powiedziałam do mojego męża. Jakoś dziwnie to brzmi.
-O co chodzi?-Harry podszedł i objął mnie w talii.-Liam, część stary! Dlaczego się nie odzywałeś?
-Musiałem przemyśleć kilka spraw.
-Ale żeby rok się nie odzywać?-zaśmiał się Loczek.
-Sorry, głupio wyszło.-uśmiechnął się Liam.
-Może zostaniesz na przyjęciu?-zaproponowałam.
-Przepraszam, nie mogę. Wyjeżdżam.
-Gdzie?-uśmiechnęłam się.
-Do Stanów Zjednoczonych.
-To fajnie.-uśmiechnęłam się.-Na ile?
-Na zawsze.-chłopak westchnął.
-Dlaczego?-do oczu napłynęły mi łzy.
-Poznałem kogoś. Muszę już lecieć. Pa.-chłopak pocałował mnie w policzek i przytulił, pożegnał się z Harry'm i wyszedł.
Spojrzałam na Harry'ego, w oczach miałam łzy.
-Przepraszam, to przeze mnie, ja...
-To nie twoja wina.-Loczek przytulił mnie.-Przynajmniej jest szczęśliwy.
Postanowiliśmy nie mówić chłopakom o wizycie Liama. Nigdy więcej go nie widzieliśmy...
-Shh, już dobrze, nie płacz.-chłopak szeptał mi do ucha.
Po chwili zasnęłam. Kiedy obudziłam się rano, chciałam wyjść z łóżka, ale coś (a raczej ktoś) blokowało moje ruchy.
-Liam, obudź się.-powiedziałam do niego, odwracając głowę do tyłu tak mocno, jak tylko mogłam.
-Daj mi pięć minut.-mruknął i jeszcze bardziej się do mnie przytulił.
-Liam, wstawaj!-zaczęłam szturchać go łokciem.
-No, dobra, tylko mnie już nie bij.-chłopak puścił mnie i wyszedł z łóżka.-Jak się spało?-spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie byłoby źle, gdyby ktoś nie chciał mnie udusić.-rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.
-Sorry. W nocy siedziałem jeszcze chwilę przy tobie, no i mi się zasnęło. Nie jesteś zła?
-Nie, no co ty.-uśmiechnęłam się.
Zrobię śniadanie, co ty na to?
-Okej. Za chwilę zejdę, tylko się przebiorę.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Liam stał przy kuchence i smażył naleśniki.
-Mmm, a co tak pięknie pachnie?-zapytałam, wchodząc do kuchni.
-Lubisz naleśniki?-chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Pewnie!-usiadłam przy stole.
Liam położył na stole talerz pełen naleśników. Zjadłam tylko jednego, bo nie miałam apetytu.
-Hej wam!-do kuchni wparował Niall, nawet nie pukając do drzwi.-Mmm, naleśniki? Poczęstuję się, nie macie nic przeciwko, co nie?-usiadł przy stole i zaczął jeść.
-Nie, jasne że nie.-przewrócił oczami Liam.
Po jakichś 30 minutach w kuchni siedziała już reszta chłopaków.
-Jadę dzisiaj do Stana zabrać ciuchy. Jeżeli oczywiście któryś z was będzie miał ochotę mnie dalej przenocować u siebie. Ktoś chętny jechać ze mną?-rzuciłam i spojrzałam na nich.
-Ja mogę jechać.-podniósł rękę Liam.
-Ja też jadę.-powiedział Harry.
-Okej, to jedziemy?-zapytałam.
-Spoko.-pokiwał głową Harry.
Wsiedliśmy w trójkę do mojego samochodu, ale ja nie prowadziłam. Droga minęła mi dziwnie szybko. Kiedy staliśmy pod domem Stana, jakoś zabrakło mi odwagi, żeby do niego wejść.
-Idziesz?-zapytał Harry, otwierając drzwi od samochodu.
-Mhm.-wysiadłam z auta.
Przekręciłam klucz (nadal go miałam) w zamku i weszliśmy do środka. Miałam nadzieję, że nie będzie go w domu.
-Annie, to ty?-usłyszałam głos z salonu. Po chwili Stan wszedł do przedpokoju.
-Annie, przepraszam, już więcej tego nie zrobię.-podszedł do mnie, ale ja spuściłam głowę i się nie odzywałam.
-Przyjechaliśmy po jej ciuchy.-powiedział Harry.
To było trochę śmieszne, bo wyglądałam, jakbym miała jakąś obstawę normalnie. Ruszyliśmy w kierunku schodów. Weszliśmy do sypialni. Spod łóżka wyciągnęłam kilka toreb i i otwarłam szafę. Zaczęłam wyjmować z niej ciuchy i wrzucać je do toreb. Wzięłam jeszcze wszystkie moje zdjęcia. Po kilkunastu minutach pokój wyglądał, jakbym w ogóle nie mieszkała ze Stanem. Chłopacy wzięli moje torby, a Liam wolną ręką objął mnie w talii. Byliśmy już w przedpokoju, kiedy usłyszałam krzyk Stan'a.
-Nie dotykaj mojej dziewczyny!
Liam odwrócił głowę w kierunku mojego byłego i od razu dostał z pięści w twarz. Chłopacy zaczęli się bić, a ja krzyczałam, żeby przestali.
-Chodź stąd.-Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za ramiona.-Wsiądź do samochodu i zaczekaj.
-Harry, Liam'owi coś się może stać.-zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.
-Zostań w samochodzie!-chłopak otwarł drzwi i prawie wrzucił mnie do środka.
Usiadłam na miejscu pasażera, a Harry zamknął drzwi i wrócił do domu. Po chwili wyszedł z niego z poobijanym Liam'em.
-Jedziemy do domu.-wycedził Loczek i odpalił silnik.
~*~
-Liam, przepraszam, mogłam jechać tam sama.-powiedziałam, przemywając rany na jego twarzy.
-Annie, mówisz to już piąty raz. Przecież wiesz, że nic mi nie jest.-chłopak przewrócił oczami.
-Torby już są w bagażniku. Możemy jechać.-do domu wszedł Harry.
-Poradzisz sobie z resztą?-zapytałam, podchodząc do Loczka.
-To ty tu nie zostajesz?-Liam zrobił smutną minę.
-Liam, wczoraj zerwałam z chłopakiem. Chyba rozumiesz, że na razie nie chcę się wiązać.
Naprawdę na razie nie chciałam nowego chłopaka, a poza tym nic zbytnio do Liama nie czułam.
-Jasne, rozumiem.-chłopak posmutniał.
-To co, jedziemy?-zapytałam Harry'ego.
-Mhm. Na razie!-rzucił do Liama.
-Cześć.-chłopak pomachał do nas.
Od tamtego czasu Liam w ogóle się do mnie nie odzywał. Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały, wyglądał, jakby miał do mnie jakiś żal. Miesiąc później, w sobotę byliśmy na domówce u Niall'a. Weszłam do kuchni, żeby się czegoś napić i zobaczyłam Liama opartego o blat stołu. Postanowiłam z nim pogadać.
-Liam, czy ty mi powiesz, o co ci do cholery chodzi?-podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-O nic.-chłopak spojrzał w inną stronę.
-Jasne, o nic.-przewróciłam oczami.-Masz do mnie żal za to, że dałam ci kosza? Ogarnij się człowieku i nie zachowuj jak dziecko, któremu ktoś nie chciał kupić zabawki.
Wyszłam z kuchni i ruszyłam do wyjścia. Po drodze zatrzymał mnie Harry.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Jadę do domu.
-Przecież piłaś.
-No to pójdę na pieszo.-wzruszyłam ramionami.
-Nie ma mowy, stąd jest za daleko do domu.
-Zawieziesz mnie?-uśmiechnęłam się.
-Ja też piłem. Zostajemy u Niall'a.
-Genialnie.-mruknęłam.
-Co się stało?
-Gadałam z Liamem.-spuściłam wzrok.
-Nie za dobrze poszło, co?-chłopak spojrzał mi w oczy.
-Tak.-szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
-Chodź.-Harry złapał mnie za rękę.
Weszliśmy do pierwszej sypialni i zaczęliśmy się całować. Loczek zaczął mnie rozbierać, ale ja nie protestowałam. Nie wiem czemu, przecież dużo nie wypiłam. Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Położyłam się na łóżku i całkowicie oddałam Harry'emu...
~*~
Otwarłam leniwie oczy i usiadłam na łóżku. Obok mnie spał Harry. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam.
-Pobudka!-do pokoju wszedł Liam.-Sorry, nie wiedziałem, że jesteś z Harry'm.-mruknął i wyszedł z sypialni. Szybko wyszłam z łóżka, założyłam jeansy i koszulę Harry'ego i wybiegłam z pokoju za chłopakiem.
-Liam, poczekaj!-złapałam go za rękę.
-O co ci chodzi Annie? Ja już wiem wszystko. Nie mogłaś od razu powiedzieć, że ty i Harry jesteście razem?
-Bo do dnia wczorajszego nie byliśmy razem. Nawet nie wiem, czy teraz jesteśmy.-mruknęłam.
-To my nie jesteśmy razem?-podszedł do mnie Harry, ubrany tylko w spodnie. No tak, ja miałam jego koszulę.
-Ja... ja... Dajcie mi na razie spokój, okej?
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Weszłam do salonu i spojrzałam na ramkę ze zdjęciami. W całym domu było ich pełno. Kiedy działo się coś ciekawego, robiliśmy zdjęcie, a potem je wywoływaliśmy. I tak oto cały dom jest wypełniony naszymi wspólnymi zdjęciami. Przez ren miesiąc, kiedy mieszkałam u Harry'ego, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Wiedziałam już, co mam zrobić. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.
-Annie, jesteś w domu? Widziałem twój samochód na podjeździe...-Harry nie dokończył, bo rzuciłam mu się na szyję.-Czyli pojęłaś już decyzję?
-Mhm.-uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka.
Liam przestał odzywać się do mnie i do chłopaków. Kiedy mijałam go na ulicy, on po prostu mnie ignorował. A to wszystko przeze mnie, tak jak chłopaków. Rozumiem, że mógł przestać odzywać się do mnie, ale dlaczego do nich też? Ciągle miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlaczego od razu mu nie powiedziałam, że nic do niego nie czuję? Wtedy może byłoby inaczej...
~rok później~
Wysłaliśmy mu zawiadomienie o ślubie, ale nikt nie wierzył, że przyjedzie. Od tej imprezy nie odezwał się do żadnego z chłopaków ani do mnie. To ja zepsułam ich przyjaźń.
Ja i Harry odbieraliśmy życzenia i prezenty ślubne. Nagle zobaczyłam, że do restauracji wchodzi Liam.
-Liam, stęskniliśmy się za tobą-powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Ja za wami też.-uśmiechnął się brunet.-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.-pocałował mnie w policzek.
-Dzięki.-przytuliłam się do niego.-Harry, zobacz, kto przyszedł!-powiedziałam do mojego męża. Jakoś dziwnie to brzmi.
-O co chodzi?-Harry podszedł i objął mnie w talii.-Liam, część stary! Dlaczego się nie odzywałeś?
-Musiałem przemyśleć kilka spraw.
-Ale żeby rok się nie odzywać?-zaśmiał się Loczek.
-Sorry, głupio wyszło.-uśmiechnął się Liam.
-Może zostaniesz na przyjęciu?-zaproponowałam.
-Przepraszam, nie mogę. Wyjeżdżam.
-Gdzie?-uśmiechnęłam się.
-Do Stanów Zjednoczonych.
-To fajnie.-uśmiechnęłam się.-Na ile?
-Na zawsze.-chłopak westchnął.
-Dlaczego?-do oczu napłynęły mi łzy.
-Poznałem kogoś. Muszę już lecieć. Pa.-chłopak pocałował mnie w policzek i przytulił, pożegnał się z Harry'm i wyszedł.
Spojrzałam na Harry'ego, w oczach miałam łzy.
-Przepraszam, to przeze mnie, ja...
-To nie twoja wina.-Loczek przytulił mnie.-Przynajmniej jest szczęśliwy.
Postanowiliśmy nie mówić chłopakom o wizycie Liama. Nigdy więcej go nie widzieliśmy...